poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Urlop



Nasza praca to głównie wysiłek psychiczny. To nasza psychika cierpi najbardziej gdy jesteśmy setki kilometrów od domu, przez dwa miesiące zdane na łaskę i niełaskę Niemców.
I gdy wracamy do domu to marzymy i pragniemy przede wszystkim odpoczynku psychicznego. Odpoczynku od dziadków i babć, od pieluch ale i od Agencji.
Ostatnie moje miejsce...ciężkie. Nieprzespane noce, praca bez wolnego, krzyki "bitte" i "hallo".Odespałam,nieprzerwanie śpiąc około 14 godzin. Jeszcze w kolejne 2 noce, spałam nerwowo, budziły mnie krzyki podopiecznego ale budził mnie też ten zapach piwniczny w którym mieszkałam miesiąc. To dowodzi jak bardzo nasza psychika potrafi ucierpieć i jak bardzo potrzebuje wypoczynku, spokoju, relaksu wtedy gdy rozpoczynamy nasz urlop. Dlatego też gdy już przekroczyłam progi mojego domu zaczęłam upajać się ciszą i spokojem.
I to rozumie każda opiekunka. Baa..to potrafi zrozumieć każdy napotkany przez nas znajomy, sąsiad czy przyjaciel. Tego tylko nie potrafią zrozumieć Agencje.
I gdy tylko otworzymy drzwi naszego domu..zaczynają się telefony od Agencji. A to pytają nas o podróż,  a to pytają o naszą gotowość do wyjazdu..a to aby przedstawić nam nowe, jakże wspaniałe oferty pracy. Bombardują nas telefonami od rana do wieczora.
A my przecież mamy urlop. Urlop, który pragniemy spędzić w spokoju. Mało tego, gdy tylko wspomnimy,że właśnie mamy urlop trochę zagniewany głos potrafi podać 100 powodów dla których dzwoni..ale nigdy nie powie "przepraszam, wiem ,że Pani ma urlop.....
A gdy już w końcu wybiorę ofertę kolejną pracy to już następuje zwyczajne gradobicie. I to nie co kilka godzin ale co kilkanaście minut. I zaczyna się.."proszę natychmiast podpisać i odesłać umowę", za chwilę "ale podpis niewidoczny, proszę ponownie podpisać", Po chwili bombarduje nas koordynator sprawdzić znajomość niemieckiego. A za kolejnych kilka dzwoni syn lub córka przyszłego podopiecznego by nas przekonać o wspaniałości swojego rodzica, by przekonać nas jak to nas kochają i oczekują a na koniec spytać co my teraz robimy. A ja "jestem na urlopie" często odpowiadam chociaż mam ochotę krzyknąć "siedzę na sedesie"!
Pomijam już fakt, że Agencja naszym nr telefonu szasta na prawo i lewo ale gdy ja poproszę o nr telefonu do zmienniczki nagle słyszę tysiąc powodów dla których tego nr otrzymać nie mogę. A może tak raz jeden to ja zadzwonię do rodziny aby opowiadać o swojej wspaniałości, zapytać czy na pewno wiedzą,że będę pracować tylko 40 godz. tygodniowo, zapewnię ich o swojej do nich miłości a na koniec spytam co teraz porabiają.
I tak ucieka nam ten urlop...dzień za dniem..a my ciągle tylko w gotowości telefonicznej..i rozprawiamy o chorobach, liftach, kupkach. Bo Agencja musi wiedzieć, bo Agencja ma prawo, bo Agencja ma w nosie nasz urlop. I nieważne czy to środa czy niedziela..i nieważne czy to 8 czy 21 godz w nocy. Mam być zwarta i gotowa i jeszcze zadowolona, że o mnie pamiętają.
A ja tak marzę ..o chwili spokoju, o chwili wytchnienia...o chwili spędzonej tylko z przyjaciółmi albo tylko z najbliższymi, z rodziną. Chcę zapomnieć...choć na chwilę zapomnieć o tym co przeżyłam...i nie myśleć o kolejnym wspaniały podopiecznym.
Chcę się rozkoszować tą chwilą..tu i teraz..w swoim bezpiecznym domu.
/EE/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz