środa, 16 sierpnia 2017

My lubimy pracować w ogródkach



Pierwsze spojrzenie na dom, w którym przyjdzie mi spędzić kolejne moje dwa miesiące życia. Nie jest duży, schludny tylko jak do niego dojść zastanawiam się patrząc na zarośniętą dróżkę prowadzącą do drzwi wejściowych. Drzewa i krzewy okalające dróżkę też nie ułatwiają zadania..Upływający czas sprawił, że każda nawet najmniejsza roślinka próbuje wygospodarować dla siebie trochę więcej miejsca.
W domu witają mnie moi podopieczni - małżonkowie. Jestem tutaj pierwszą Polką więc do mnie należy uregulowanie miejsca i przygotowanie jej dla kolejnej Polki, która tu przybędzie.
Jestem zadowolona...po miesiącu mogę stwierdzić, że odwaliłam kawał dobrej roboty.  Wywalczyłam 2 godziny wolnego, załatwiłam do pokoju telewizor (kilkanaście lat temu gdy nie miałyśmy laptopów, telewizor był dla nas atrakcją) i przede wszystkim są pieniądze na normalne zakupy. Z tym miałam największy problem, bo podopieczni mimo,że bardzo mili, to jednak i bardzo oszczędni. Raz na tydzień odwiedza nas córka pacjentów. Ciągle się do mnie uśmiecha, poklepuje (jak konia) i podczas jednej z takich odwiedzin nagle zwraca się do mnie : " Ewa, czy w wolnej chwili nie mogłabyś zrobić porządku przed wejściem do domu.? No, wiesz te gałęzie poucinać, chwasty powyrywać. Na moment tylko staję wryta..."ależ oczywiście,że to zrobię. Z największą przyjemnością" -odpowiadam. Tylko, za ile? Znika uśmiech z twarzy córki. Przez moment panuje cisza i nagle słyszę: " no wiesz Ewa, dam 20 euro". Ale się szarpnęła -myślę sobie i nagle wyrzucam z siebie: " wiesz to ja dam Ci drugie 20 euro i zrób to sobie sama".
Koniec tematu. A dróżka prowadząca do domu nadal zarasta zieleniną.
Nareszcie powrót do domu. Czekam na zmienniczkę. Jaka będzie? Czy się dogadamy? Pokoik dla niej wysprzątałam, łóżeczko czyściutkie i nawet obiad dzisiejszy staram się przetrzymać ciepły do Jej przybycia.
Jest już ...a ja szczęśliwa wracam do domu..na urlop. Po 2 miesiącach muszę być wypoczęta by wrócić na moje miejsce pracy. Mój powrót okazuje się jednak porażką. Zastaję zupełnie inny dom i inne miejsce pracy. Pięknie oczyszczona dróżka do domu....myślę.."no córeczka wreszcie zakasała rękawy". Ale to nie koniec zmian...nagle dowiaduję się, że nie ma już wolnego czasu a jogurt jak moja zmienniczka ma ochotę zjeść to musi sobie go kupić za własne pieniądze. Co się kuźwa tutaj dzieje?...pytam o to moją zmienniczkę ale już wiem, że przywrócić pierwotny stan rzeczy jest  niemożliwe. Ot..Polka zepsuła sztelę.
I ile jest takich Polek, które swoją nadgorliwością psują miejsce pracy. Ja już pomijam fakt, że jesteśmy opiekunkami i do nas nie należy praca w ogródkach czy uprawa roli...ale przecież może zdarzyć się sytuacja, że kolejna Polka po prostu nie będzie umiała skosić tej trawy czy wykonać innych prac polowych. I mimo, że będzie bardzo dobrze znała się na pracy opiekunki to będzie musiała zjechać do domu, bo okaże się, że rodzina jest najbardziej zadowolona zatrudniając jelenia. Nie każda z opiekunek musi też umieć piec ciasta, torty. To nie do nas należy ...Niemca stać na to aby kupić w backerei świeże ciasto, także dla opiekunki.
Pomijam fakt, że z jednej strony krzyczymy i żądamy 40 godzinowego tygodnia pracy a z drugiej strony robimy wszystko aby pracować po 15 godzin dziennie. Gdzie tu więc logika i rozsądek?..co najwyżej egoizm i dowód na to, że niektóre Panie z braku hobby, zainteresowań winny jechać do pracy na budowę i tam robić za "pustostan".
/EE/


5 komentarzy:

  1. Zdarzyło mi się również,że po powrocie zastałam zupełnie inny dom.Dlatego też,następnym razem,gdy przyjeżdżała nowa opiekunka,mówiłam co robimy,a czego nie robimy,ile ma wydawać pieniędzy na jedzenie,i ani centa mniej,i pieniążki za dodatkowe prace.Zdawało to egzamin,chociaż czasem trafiały się nadgorliwe panie,i psuły to co wcześniej "wypracowałam",a wiadomo,że nadgorliwość gorsza od faszyzmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację. Każdego następna chce być,,, lepsza"i mimo wcześniejszych ustaleń robi za jelenia. Chciałs sobie popracować to nie za darmo.A należna pauza to już porażka.W imię pozornego dowartościowania siebie robi u rodziny za głupią i naiwną.

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda...mam w tej chwili zmienniczkę ...zaniżyła miesięczny pieniądz na jedzenie bo ona oszczędna a póżniej płacze że ma za mało...zorganizowałam sobie koszyki do szafki na drobiazgi ...wyniosła....wypisuje mi idiotyczne listy co ona więcej zobiła i co więcej zostawiła....tym razem zostawię normalny codzienny porządek.....mam jej dość niech zobaczy co znaczy mieć wylizane......notabene porządki w domu robię od ręki....pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest prawda,kilka razy tak mialam,teraz pracuje prywatnie i sama dobieram sobie zmnieniczki

    OdpowiedzUsuń
  5. Co to znaczy "psuje miejsce pracy"? Ja przyjeżdżając na sztelę może "psuję" ją cwaniaczkom które starają się robić jak najmniej i najwięcej się użalają nad sobą. Ja staram się zostawić kawałek dobrej roboty jakakolwiek ona jest. Jeśli czegoś nie umiem to nie robię. Praca w ogrodzie to często jedyna możliwość przebywania na świeżym powietrzu, zdecydowanie wolę to niż odprowadzanie np. babci po kilkanaście razy na dzień do toalety bo taką ma obsesję. W nocy radzi sobie sama (z krzesłem toaletowym). Upieczenie domowego ciasta to przyjemność (tortów robić nie umiem. Co do czasu wolnego to egzekwuję go stanowczo. To samo dotyczy mycia i prania. Ta, tak są sztele gdzie opiekunce nie pozwala się na prysznic i przepierki.

    OdpowiedzUsuń