sobota, 29 września 2018

Sybiraczki i Kresowianie ucztują




Moje wyjazdy do pracy do Niemiec sprawiają, że gdy wracam do rodzinnych pieleszy łaknę nadrobić stracony czas. Korzystam więc z każdej okazji by odwiedzić naszą jeleniogórską galerię, teatr, spotkania autorskie. Korzystam ze wszystkich wydarzeń kulturalnych jakie mają miejsce w moim mieście.
I tak oto, parę dni temu Miasto Jelenia Góra za pomocą aplikacji telefonicznej zaprosiło mnie do Sobieszowa, Domu Kultury "Muflon" na koncert "Sybiraczki i Goście".  Program imprezy zawierał występy zespołów folklorystycznych, spotkanie Sybiraczek z uczniami szkół podstawowych a także "uczta smaków". I właśnie ta uczta smaków głównie przyciągnęła moją uwagę. Jako smakosz , jako propagatorka tradycyjnej kuchni byłam ciekawa smaków kresowian. Liczyłam, że może jakiś przepis nowy poznam, jakiś nowy smak.  Sam podtytuł imprezy "Historia łączy pokolenia" był interesujący bo nie od dziś wiadomo, że więzi między narodami, społecznościami tworzy się przez budowanie więzi między ludźmi.
Wraz z moją przyjaciółką w odświętnych strojach stawiłyśmy się o podanej godzinie w Domu Kultury "Muflon". Sala widowiskowa, niezbyt wprawdzie duża jednak była pełna. I zaczęły się śpiewy. Słuchałam z podziwieniem, zadziwiona ilością zespołów. Piękne stroje i ten zapał wokalistów, mimo wieku, mimo własnych schorzeń przybyli tu, na ten koncert by dać cząstkę siebie samych. Wojcieszowianki, zespół z Dziwiszowa, Mysłakowic, Piechowic czy też zespół Agat z mojego jeleniogórskiego osiedla wykonywali utwory ludowe, piosenki lwowskie czy też zwykłe przyśpiewki. Dotarło do mnie, że nie tylko Niemcy, u których pracuję, mają swoje folk-grupy śpiewacze ale właśnie tu na mojej miedzy jest kwiat seniorów, chcących śpiewać i cieszyć się życiem. W trakcie koncertu dowiedziałam się, że w holu będzie można zakupić płyty zespołu z Piechowic a także tomiki poezji jednej z Sybiraczek. Smucił mnie trochę fakt, że w trakcie występów pusto się robiło na widowni. Dopiero później zrozumiałam powód tego opuszczania sali. Ja jednak trwałam, przez szacunek dla wykonawców, przez szacunek dla organizatorów...bo to moja kultura. Nie kresowa, tylko polska kultura wymaga uszanowania drugiego człowieka i jego pracy.
Dwie godziny śpiewów minęły, garstka widzów zwieńczyła występy brawami. Byłam zadowolona, że miałam przyjemność tu być, że skorzystałam z zaproszenia. Pani prowadząca podziękowała za przybycie. Nic o wierszach, nic o uczcie. Tylko..dziękuję.Wiedziałam, że zgodnie z programem to jeszcze nie koniec, więc w dobrym nastroju opuszczałam salę.
A jednak szkoda.....
Szkoda, że po wyjściu z sali nie było już ani Pani poetki ze swoimi wierszami, ani możliwości zakupu płyty...Ludzie powoli zdezorientowani wychodzili a ja stałam, rozglądałam się za tymi smakami z kresów. Nikogo z organizatorów, nikogo by spytać "co dalej". Wdrapałam się po schodach na górę...a tam obiady dla wykonawców. No tak..pomyślałam....po zaśpiewaniu trzech piosenek mają prawo być głodni....tylko gdzie ta uczta smaków dla nas....dla gości ?
Zeszłam na dół i już zrezygnowana, chcąc wychodzić dojrzałam otwartą salkę. Pierwsze wrażenie...to brud...okruszki walające się na stołach i podłodze. Czy to ta uczta kresów? A gdzie te obiecane smakołyki z kresów, jakaś choćby woda mineralna.? Moja Przyjaciółka, bardziej odważna jednak nie rezygnowała. Mimo onieśmielenia, zadziwienia weszłyśmy do sali gdzie de vacto już po uczcie było. Zrozumiałam teraz pustki na widowni w trakcie występów. Jedni  śpiewali, inni ucztowali...tylko gdzie w tym wszystkim miał miejsce ten zaproszony gość ? Na jednym ze stołów pustawy słoiczek kawy...Po namyśle decydujemy się na kawę przed drogą do domu. Nagle problem...nie ma kubków, nie ma nawet wrzątku. Idziemy z pustym dzbankiem do sekretariatu po wodę. Pani czy to sekretarka, czy to pracownik pomocniczy od tego momentu nie spuszcza z nas oczu. Jakby się bała, że ja gość- intruz ukradnę puste talerzyki a może skuszę się na okruszki. Wypijamy po łyku kawy i wychodzimy. To koniec imprezy.
Mnie od dziecka uczono...."Gość w domu- Bóg w domu". Ale ja nie jestem z rodziny sybiraczek bo kresowiankom zdecydowanie obcym jest słowo "gość". Jeśli tak goszczą te Panie gości, jeśli tylko tyle wiedzą o kulturze goszczenia to ja się cieszę, że te kresy  i ta Syberia jest tak daleko od Jeleniej Góry. "Historia łączy pokolenia" - motto tej imprezy tym razem pokoleń nie połączyła bo była to najwidoczniej impreza zamknięta . Impreza w stylu "Seniorzy-seniorom".  Tylko dlaczego za moje pieniądze?
Bo przecież imprezę dofinansowało m.in. Miasto Jelenia Góra. Od kiedy to moje miasto finansuje prywatne imprezy? Jeśli seniorzy chcą poskakać i najeść się niech to robią za własne pieniądze.
Panie Prezydencie....ten lub przyszły....bo jesteśmy przed wyborami, proszę szanować pieniądze podatników. Proszę ich nie trwonić na prywatne imprezy. Najlepiej przeznaczyć je dla biednych rodzin, często przybyłych z Kresów.
/EE/





środa, 26 września 2018

obiecany spis naszych praw

Zgodnie z moją obietnicą i nawiązując do wczorajszego mojego postu wstawiam wykaz praw opiekunki do zastosowania zgodnie z moją propozycją opisaną we wczorajszym poście.

1. Meine Beschäftigung beschränkt sich lediglich auf die Betreuung Ihrer Mutter/ Ihres Vaters/ Ihres
Anverwandten.

Moje zatrudnienie ogranicza się do opieki nad Pani/ Pana matką /ojcem / lub krewnymi.

2. Ausschließlich folgende Aufgaben gehören meinen vertraglich vereinbarten Pflichten an: das
Kochen und Zubereiten von Speisen, das Putzen/Sauberhalten von Wohnräumen sowie das
Waschen/Pflege der Wäsche, einzig und allein im Dienste der zu betreuenden Person.

Jedynie następujące zadania należą do moich zobowiązań umownych: gotowanie i
przygotowywanie posiłków, sprzątanie i utrzymywanie w czystości pomieszczeń używanych przeze
mnie i PDP, a także pranie bielizny, wyłącznie dla osoby, którą się opiekuję.

3. Zu meinen Pflichten gehört: die tägliche Körperpflege der zu betreuenden Person, das Kochen und
Zubereiten von Speisen, eventuell das Anreichen von Nahrung, das Sauberhalten des unmittelbaren
Wohnraumes der zu betreuenden Person, das An- und Auskleiden, Einkäufe erledigen, die Gestaltung
der Freizeitbeschäftigung, unter anderem gemeinsame SpieleFernsehenabende, das Vorlesen,
Begleitung bei Arztbesuchen, Spaziergängen, Kino- Theaterbesuchen etc.

Moje obowiązki to również: codzienna higiena podopiecznego, gotowanie i ewentualne karmienie,
sprzątanie wokół podopiecznego i po skończonych czynnościach, ubieranie i rozbieranie, zakupy,
zajęcia typu gry, oglądanie TV, czytanie gazet, pójście do lekarza, kina czy na spacer itp.

4. Betreuungskräften ist es rechtlich untersagt medizinische Behandlungen durchzuführen.
Das bedeutet:
Keine intravenösen Injektionen, keine Behandlung von offenen Wunden, keine Fußpflege bei
Diabetikern,keine Infusionen, kein Verabreichen von Arzneimitteln ohne ärztliche Verordnung, kein
Anziehen von KompressionsTrombosestrümpfen.

Opiekunki domowe mają (prawnie) zabronione wykonywanie zabiegów medycznych.
To znaczy:
Nie wykonuję żadnych zastrzyków, nie leczę otwartych ran, nie obcinam paznokci u diabetyków, nie
podłączam kroplówki i nie podaje żadnych tabletek bez pisemnego zalecenia lekarza, nie zakładam
pończoch uciskowych (ATS przeciw zakrzepicy).

5. Das Putzen der Fenster, das Aufräumen von Kellerräumen, Garagen oder Ähnlichem, gehört nicht
zu meinen Pflichten.

Mycie okien, sprzątanie piwnic, garaży i tym podobnych pomieszczeń nie należy do moich
obowiązków.

6. Gartenarbeit gehört ebenfalls nicht zu meien Pflichten.

Prace ogrodowe też nie należą do moich obowiązków.

7. Für die Reinigung von Teppichen ,Gardinen, dicken Wolldecken oder Ähnlichem bin ich ebenfalls
nicht zuständig.

Za czyszczenie dywanów, firan, grubych wełnianych koców i tym podobnych, również nie jestem
odpowiedzialna.

8. Schneeräumen gehört ebenfalls nicht zu meinen Aufgaben.

Odśnieżanie również nie należy do moich zadań.

9. Das Zimmer der Betreuerin/Pflegekraft ist ein Rückzugsort, an dem das Recht auf Privatsphäre
höhste Priorität hat. Es dürfen in der Freizeit, über den zur freien Verfügung gestellten Internetzugang
Kontakte zur Familie sowie Freunden gepflegt werden.

Pokój opiekuna to miejsce szczególne ( „święte”) , w którym prawo do prywatności jest najwyższym
priorytetem. W wolnym czasie powinno się mieć możliwość nawiązywania kontaktów z rodziną i
przyjaciółmi, korzystając z dostępu do internetu lub telefonu oferowanego bezpłatnie.

10. Es ist zu erwarten, dass die Verpflegung mit Nahrungsmitteln ausgewogen und ohne
Einschränkungen gewährleistet wird, gerecht dem körperlichen Kraftaufwand, welchen eine Pflege-
Betreuungskraft in Rahmen ihrer Tätigkeit zu leisten hat.

Oczekuje się, że zaopatrzenie w środki spożywcze będzie nieograniczone i różnorodne. Musi być
ono odpowiednio dobrane dla opiekuna/opiekunki, którzy w ramach swoich obowiązków wykonują
ciężką pracę fizyczną (wysiłek).

11. Ab 22.00 Uhr habe ich absolute Ruhe. Wird die Nachtruhe dennoch gestört, indem der/die zu
Betreuende meine Hilfestellung außerhalb der vereinbarten Arbeitszeiten benötigt, stehen mir tagsüber
längere Ruhezeiten zu oder eine zusätzliche Vergütung.

Od godziny 22.00 mam absolutny spokój. Jeśli mój nocny odpoczynek zostanie zakłócony przez
osobę, którą się opiekuję, poza uzgodnionymi godzinami pracy, mam mieć dłuższe okresy odpoczynku
w ciągu następnego dnia lub dodatkową płatność.

12. Laut den vertraglich festgelegten Vereinbarungen beläuft sich meine Arbeitszeit auf 8 Stunden
täglich, sprich 40 Stunden wöchentlich. Darüber hinaus erbrachte Leistungen sind gesondert zu
vergüten.

Zgodnie z umową, mój czas pracy wynosi 8 godzin dziennie, tj. 40 godzin tygodniowo. Dodatkowo
świadczone usługi muszą być wynagradzane oddzielnie.

13. Laut Vertrag stehen mir folgende Pausezeiten zu: Zwei bis drei Stunden Pause täglich, mit der
freien Option die Pause außer Haus zu verbringen. Darüber hinaus habe ich das Anrecht auf einen
freien Tag in der Woche, den ich zur freien Verfügung in Anspruch nehmen kann.

Zgodnie z umową mam następujące czasy przerwy: dwie do trzech godzin przerwy dziennie, z
wolną opcją spędzania przerwy poza domem. Ponadto mam prawo w tygodniu do wolnego dnia, z
którego mogę swobodnie korzystać.

                                                                    KONIEC


wtorek, 25 września 2018

Moje sposoby na trudne sytuacje



Trafiając na tzw. "minę" nie warto liczyć na pomoc agencji. Trzeba liczyć na siebie. Na własny spryt i rozsądek. Na doświadczenie lub na mądre porady innych opiekunek. Bo jak agencja pomaga udręczonej opiekunce pisałam nie raz i nie dwa. O tym jak pomaga wiele opiekunek przekonało się na własnej skórze. Koordynator, który ma nas wspierać na obczyźnie też ma nas gdzieś. Kasę wziął, a że Polka płacze? Cóż...taki mamy klimat powie.
Po pierwsze..i zawsze od zarania tego bloga powtarzam...czytamy i podpisujemy umowy. Jakie by one nie były, bo jak pisałam na fb..każda nasza umowa spełnia wymogi umowy o pracę. Nawet jeśli widnieje nazwa "umowa zlecenie" to i polski sąd ale i niemiecki Zoll naszą umowę potraktuje jak umowę o pracę. Bo każda umowa jak też o tym wspominałam jest kryminogenna.
Jesteśmy na szteli. Włosy stają nam dęba na widok miejsca. Wymagania rodziny też wywołują naszą palpitację serca. Co robić ? Szybko piszemy e maila do agencji informując o zaistniałej sytuacji. Nie dzwonimy !!!! Nie piszemy sms !!!! Piszemy właśnie e maila , który jest naszym oświadczeniem o zaistniałej sytuacji. Naturalnie możemy żądać interwencji w tym oświadczeniu. Papier wszystko przyjmie, ale najważniejsze nasz wysłany e mail jest dokumentem prawnym. Nikt nie powie w agencji, że nie pamięta rozmowy, że mówił to czy tamto. Że nie obiecywał itd. Nasz email jest dowodem i wszystkie późniejsze kombinacje agencji pozostają tylko kombinacjami.
Jeśli jesteś na minie...to nie licz na szybki powrót do domu. Bo zanim agencja ruszy palcem minie 2 tygodnie albo i miesiąc. Bo to nie jest w interesie agencji by Ci pomóc. Dlatego zrób wszystko aby to rodzina zadzwoniła do agencji żądając zmiany opiekunki. Czy ktoś zauważył że jeśli opiekunka dzwoni to "prosi", gdy dzwoni zaś rodzina to "żąda". Bo większy respekt ma agencja do tego kto płaci niż do tego komu płaci. Jeśli to rodzina zadzwoni do agencji to choćby sama rekruterka miała pracować za Ciebie to na bank za dwa dni będziesz w domu. Będąc więc na minie najwyższa pora nauczyć się mówić 'nie". Nie pracuję w ogródku, nie sprzątam piwnic, nie robię opatrunków, nie pracuje w nocy. Proste i skuteczne. Tak właśnie postąpiłam kilka razy będąc na minie. Nie robiłam awantur, tylko krótko mówiłam "nie". Pracowałam na to aby to rodzina zrezygnowała ze mnie. Zaznaczam jednak, że prace, które należą do opiekunki wykonywałam sumiennie.
I co się stało? Ano rodzina nie dzwoniła żądać wymiany ale zaczynała respektować moje warunki. Dodatkowo zaczęto mnie szanować ale i moją pracę. Szanować i doceniać. Z czasem miejsca stawały się znośne. Nie były już minami. Czy czymś ryzykowałam? Niczym. Gdybym zjechała na żądanie rodziny do domu byłabym  dokładnie w takiej samej sytuacji odnośnie wynagrodzenia niż gdybym zjechała na prośbę własną.
I drugi sposób jaki stosuje od roku. tez prosty i bardzo skuteczny. Na naszej grupie "pomagamy opiekunkom" znajduje się plik, który zawiera nasze prawa. A więc m.in. czas nocny, przerwy, dobre jedzenie, zakaz pracy w ogródkach, mycia okien itp.  Ten dokument nijak się ma do przepisów prawa, które omawiałam na mojej stronie na fb, ale mimo to jest tak logiczny i zdroworozsądkowy, że nikt ani z niemieckiej strony ani z agencji nie ma odwagi go podważyć. Dokument sporządzony jest w obu językach..polskim i niemieckim. Ja poniżej spróbuję go wstawić, jeśli się nie uda to jutro w osobnym poście podam jego treść.
I tak zaopatrzona w ten dokument udałam się do pracy ..na kolejną minę. Niesprawdzone miejsce. innym razem miejsce zepsute przez same opiekunki. I już na samym początku, gdy po raz pierwszy padło z ust rodziny żądanie wstania w nocy, powiedziałam "nie", podając tenże spis moich praw dodając jednocześnie: "moja agencja prosiła to Państwu przekazać". Skłamałam, oszukałam, byłam nieuczciwa? A i owszem,,,ale czy agencja była uczciwa wysyłając mnie na minę?
Ryzyko?..żadne. Czy ktoś wyobraża sobie, że np. córeczka podopiecznej zadzwoni do naszej agencji pytając czy to prawda, że przysłana Polka nie sprząta strychu?  Na bank nie zadzwoni, bo Ona dokładnie o tym wie, że to nie jest nasz obowiązek tylko jej wyzysk. Czy zadzwoni do agencji pytając czy papier, który otrzymała jest z agencji ? Nie zadzwoni, bo Ona dokładnie wie, że prawa ujęte na papierze są podstawowymi prawami człowieka. A nawet jeśli zadzwoni / może być mniej rozgarnięta/ to czy agencja zaprzeczy temu, że Polka ma prawo do wypoczynku? Też nie, bo tym samym ukręciła by sama na siebie bata, potwierdzając, że wysłała nas na niewolniczą pracę.
Byłam w sytuacji, gdy to pismo pokazałam niemieckiemu pflegerin, lekarzowi gdy doszło do konfrontacji. Efekt, ..po przeczytaniu pisma przyznali mi rację...ba nawet naskoczyli na rodzinę, że mają respektować moje prawa i nie zmuszać mnie do niewolniczej pracy, żądania sprzątania po syneczku, sprzątania piwnicy i zapewnieniu mi godziwego, zdrowego jedzenia.  Nikt, choćby najbardziej nas nie lubiący Niemiec nie przyzna się głośno, że wolno traktować innego człowieka nieludzko, niegodnie. Za bardzo pamiętają czasy wojny i ponieważ nadal jest to ich pięta achillesowa nie pozwolą sobie na luksus aby posądzono ich o rasizm, wyzysk itp.
Moje dwa sposoby radzenia sobie na minie sprawdzają się w 100 procentach. Warto z nich skorzystać.
I jeszcze na koniec jedna rada. Pan Bóg dał nam jedne usta i dwoje uszu. Nie odwrotnie. Dlatego więcej słuchajmy, obserwujmy a mniej mówmy. W emocjach, w stresie zawsze powiemy o jedne słowo za dużo. Słowo, które łatwo obrócić przeciwko nam samym.
Słuchajmy, obserwujmy, nagrywajmy, filmujmy. Ktoś powie..nie wolno nagrywać.
Ano nie wolno...ale po pierwsze jest to mała szkodliwość czynu, a po drugie proszę pokazać mi osobę, która za nagranie poda nas do sądu, gdy na nagraniu ewidentnie tkwi dowód o ubliżaniu nam, wydawaniu rozkazów itp.
Podsumowując.....nie licz na agencję, nie licz na inną opiekunkę....Zawsze licz na siebie. Bądź wyjątkowa i chrzań tę normalność, którą stworzyły agencje a która normalnością nie jest.




EE

poniedziałek, 24 września 2018

Patriotka, opiekunka, człowiek



Poruszę dzisiaj temat jakże odległy od pracy opiekunki, choć może jednak nie tak bardzo zważywszy, że każda z nas jest Polką, Człowiekiem.
Mój czas wypoczynku spędzam na odrabianiu zaległości w czytaniu, oglądaniu filmów dokumentalnych, przeglądzie wydarzeń w kraju i na świecie  ale także na wejrzeniu we własne JA.
Ostatnio wiele czasu poświęcono Narodowcom. Ich chuligańskim wybrykom, bezczeszczeniu flagi narodowej. I trochę jest mi przykro, trochę jest mi wstyd..bo było nie było tez jestem narodowcem, mimo, że nie należę do ich grupy. Mam takie przekonania. I pewnie większość z nas opiekunek takim narodowcem jest. Bo narodowiec to inaczej Patriota. Tak przynajmniej podaje słownik.
Pielęgnuję i rozwijam kulturę, tożsamość narodową opartą o dziedzictwo, tradycję i historię przodków. Już kiedyś mówiłam, że nie zdradzam swoich zasad, potrzeb i swoich ukochanych. Zasady wyniosłam z domu...w nim uczono mnie, że mam kochać Polskę bez względu na to jaka jest. To trochę jak z Matką...kocha się ją za o, że jest. I ja jestem dumna, że jestem Polką.
Gdy jestem w Niemczech opowiadam o moim kraju. O naszych tradycjach, trudnej historii. Swoją postawą pracuję na dobry wizerunek mojego kraju. Jestem poważna.. a może po prostu staram się być dojrzała a to oznacza, że wiem co to organizacja i dyscyplina. Uczę się stosownego zachowania w różnych miejscach i co najważniejsze..nie jestem obojętna na krzywdę drugiego człowieka.
Czyli jestem patriotką..narodowcem. Dlaczego więc narodowiec ma znaczenie w dzisiejszych czasach takie negatywne?  Bo kilku małolatów z ogolona głową, z bicepsami i swastykami zakłóca już nie marsze, ale życie innych swoimi chuligańskimi zachowaniami? Bo depczą, czy też palą polską flagę ? Dlaczego słowo Patriota brzmi dumnie a już narodowiec to nie ? Incydentalne zachowania chuliganów zdewaluowały dumne słowo "narodowiec" co sprawiło, że wielu Polaków zapewne wstydzi się przyznać, że jest narodowcem czy też Patriotą.

To trochę jak z naszym zawodem opiekunki. Kilka zapitych Pań, kilka złodziejek mieniących się opiekunkami sprawiło, że wymawiając słowo "jestem opiekunką" w oczach innych dostrzegam pogardę. A przecież to zawód trudny, wymagający nie empatii jak to mówi wiele z kobiet, ale wymagający uczciwości, cierpliwości, daru zrozumienia drugiego człowieka, tolerancji i jakże często pokory. Zawód, który powinien wzbudzać szacunek i poważanie. A może to nasza postawa, często wstydliwa sprawia, że tego uznania dla naszej pracy po prostu brak. Może najwyższa pora, by mówiąc "opiekunka" wysoko unieść głowę. Być dumną z tego, że mogę taki zawód wykonywać, służyć pomocą i poradą.  Nie zważać na naganne zachowania, incydentalne chamskich kobiet tylko głośno i z dumą mówić: tak, jestem Opiekunką. Bo to także jest Patriotyzm. To praca na wizerunek naszego kraju.

Człowiek. Jakże często "człowiek- człowiekowi wilkiem". Człowiek zabija, człowiek niszczy. Czy tylko dlatego, że inny człowiek czyni zło, mam się wstydzić tego, że jestem człowiekiem?
"człowiek to brzmi dumnie" -Maksim Gorki
Ja jestem dumna z tego, że jestem człowiekiem, chociaż czasem niezbyt dobrze jest oglądać te wszystkie zbrodnie, których dopuszczają się inni ludzie.
Ja jestem dumna, że jestem narodowcem, chociaż czasem niezbyt dobrze jest oglądać chuligaństwo, wandalizm i krzywdę jaką wyrządzają inni patrioci.
Ja jestem dumna, że jestem opiekunką osób starszych, chociaż czasem niezbyt dobrze jest słyszeć o  kradzieżach, pijaństwie, despotyzmie, braku szacunku dla człowieka, wartości  innych kobiet.
Być dumnym z tego kim się jest !!!

/EE/



piątek, 21 września 2018

Empatyczna opiekunka



Mój urlop w domu przerywa dzwonek telefonu. Na ekranie odczytuje nazwę jeleniogórskiej agencji. Odbieram niezbyt chętnie, spodziewając się namawiania mnie na wyjazd. I tak rzeczywiście jest, chociaż słowa, które słyszę z ust właścicielki agencji sprawiają, że słucham uważnie. Oto bowiem, polska, empatyczna opiekunka została na wezwanie rodziny podopiecznej zabrana do szpitala. Podobno pijana. Pani agentka prosi abym tam pojechała, załagodziła sytuację ale i zorientowała się w sytuacji.
Jadę, bo mam nadzieję, że opiekunka została w robiona, że może potrzebuje pomocy. Że może roszczeniowa rodzina żąda rzeczy niemożliwych.
Drzwi otwiera mi córka podopiecznej. Jest moją rówieśniczką. Dużo mówi,opowiada. Nie bardzo ją słucham bo chcę wpierw poznać tę wspaniałą opiekunkę. Od niej dowiedzieć się co i jak. Jednak wpierw udaję się do mojego pokoju, który zastaję w stanie w jakim pozostawiła go opiekunka.
Ściany poplamione krwią, prześcieradło tak samo, dodatkowo poplamione moczem i wymiocinami.
Na podłodze brudne majtki..dalej trochę dolna szczęka /proteza/. Córka dalej gada. Nawet nie jest złośliwa. próbuje mnie przekonać o konieczności wezwania karetki. Nie mieszka z matka, wpada tu raz na tydzień. Zaufała opiekunce, zaufała agencji. A matka, po złamaniu biodra zdana była na pomoc opiekunki, której /zdaniem córki/ de facto nie miała.
Ogarniam powoli pokój. Pakuję rzeczy opiekunki do jej torby. Nadal jestem skąpa w słowa, w dyskusje z córką. Pragnę zobaczyć opiekunkę. usłyszeć jej opowieść. Jestem też w stałym kontakcie z właścicielka agencji. Jej też niewiele mówię.
Jadę, dzięki uprzejmości córki do szpitala zobaczyć Polkę. W łóżku leży kobieta. Cera szara, trudno powiedzieć czy zadbana, leży w końcu w szpitalu. Podchodzę do Niej. Przedstawiam się i zanim zdążę wypowiedzieć kolejne słowa słyszę " po coś tu przyjechała, wszystko jest w porządku. Nic się nie stało, to "popierdolona córunia" narobiła zamieszania." Sepleni więc podaję jej tę protezę znalezioną na podłodze. Nie skrępowana nawija dalej, że "co się niby stało. Trochę wypiła bo ze staruchą zwariować można. Popiła jakieś tabletki alkoholem. W końcu każdemu może się zdarzyć."
- No chyba jednak nie każdemu - myślę sobie. Kończę z Nią dyskusję bo i rozmawiać nie ma o czym. Idę do lekarza. Tu dowiaduję się, że została przywieziona prawie nieprzytomna. Leki psychotropowe /później dowiaduję się, że ukradzione pacjentce/ popijała alkoholem. Na dodatek lekarz daje mi do zrozumienia, że powinnam jak najszybciej ją ze szpitala zabrać...bo obraża personel medyczny, ubliża pacjentom. Poucza i naucza wszystkich wkoło..bo wie lepiej. Wszyscy idioci - Ona jedna mądra. Na dodatek jest cały czas roszczeniowa i to w wulgarny sposób. Przepraszam lekarza za Polkę. Upraszam go też aby pozwolił Polce zostać tutaj do przyjazdu busa, bo córka zdecydowanie odmawia zabrania jej do domu. Lekarz jednak chce się pozbyć przysłowiowego "wrzodu na dupie" jakim jest polska, empatyczna, z wieloma referencjami opiekunka. Wyraża zgodę ale tylko na ten dzień. Rad nie rad zabieram Polkę do hotelu. Informuję ją, że rano przyjedzie tutaj po Nią bus. Że wszystko jest opłacone. Empatyczna opiekunka jest obrażona na wredną córeczkę, durnego lekarza i na złodziejską agencję. Na koniec jeszcze obrażonym tonem żąda, dosłownie żąda ode mnie trochę kasy. Bo przecież potrzebuje. Jestem zniesmaczona i Nią, i tą sytuacją. Wychodzę.
Nigdy więcej tej wspaniałej opiekunki już nie spotkam. Dowiaduję się tylko od agencji, że złożyła skargę do prokuratury na agencję, że ukradła jej pieniądze. Nie zapłaciła za jej ciężką pracę. Oskarża agencję o manipulację. Tym razem pomagam agencji..podaję namiary na mojego adwokata / wcześniej z nim to uzgadniając/.

W swoim wieloletnim doświadczeniu miałam wątpliwą przyjemność poznać inne jakże "empatyczne" opiekunki. Gdy pisałam na blogu o podobnych przypadkach jakże wiele opiekunek obrzucało mnie błotem. Że to nie prawda. Że jak śmiem obrażać opiekunki.
 Kto się odzywał? Czyżby równie te "empatyczne"?.
Fakt pozostaje jednak faktem....że jedna opisana przeze mnie "empatyczna" opiekunka psuje wizerunek wielu uczciwych kobiet. Psuje wizerunek i u Niemców ale i wśród agencji. Trudno się czasami dziwić, że traktuje się nas jak ludzi gorszego sortu. Same pracujemy na nasz wizerunek który niestety  psujemy.
Zwracają się do mnie skrzywdzone przez agencje opiekunki. Często rzeczywiście zostały skrzywdzone ale najczęściej jednak te skrzywdzone okłamują także mnie wyłuszczając swoją wersję zdarzeń. Dopiero później jedna czy inna agencja przedstawia mi dowody na zupełnie inna wersję zdarzeń. Jak zatem pomagać gdy opiekunka kłamie, oszukuje i kręci?
Podczas ostatnich moich rozmów z moim adwokatem nagle powiedziałam " Chyba już wiem, dlaczego nie chce Pan pomagać opiekunkom. Doświadczam tego prawie na co dzień, gdy wysłuchuję próśb o pomoc". Pokiwał tylko głową, uśmiechnął się i powiedział " na dodatek są ograniczone. dużo mówią, mało myślą. Potrafią na sprawie bronić agencji szkodząc swojej sprawie. I nie robią tego świadomie. Na sprawie krzyczą, pomawiają, oskarżają bez dowodów by na końcu stwierdzić, że agencja ma rację .Na koniec słyszę, że jestem idiotą i jestem na usługach agencji. Nie chcę takich spraw bo na tym ja tracę , na mojej reputacji i wizerunku.
Ostatnio mój przyjaciel w rozmowie, gdy opowiadałam o zachowaniach nagannych opiekunek powiedział..."Ewa, taki jest nasz kraj. Tacy są Polacy".
 
Każdy z nas ma w sobie dobro ale może mamy... dość swojej pracy, monotonii, codziennego wstawania wczesnym rankiem, braku wolnego czasu,.. energii do życia? Coraz bardziej zaczynają denerwować nas ludzie ściskający się w autobusach i trącający cię w biegu do pracy? Myślimy sobie, że to nie jest świat, który sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, który wyzwala w nas to, co najlepsze...i wtedy zakładamy maski...udajemy ,że żyjemy...zapominamy o tym dobru które tkwi w nas....
Są ludzie wśród nas ,którzy próbowali odnaleźć to co najcenniejsze wybierając ciszę, pustkowie, samotność...

/EE/





czwartek, 13 września 2018

Renomowana agencja - szukamy chętne opiekunki



Trudne miejsce w Oldenburgu. Podopieczny z agresywną demencją wymagający ciągłej opieki. Do tego rodzina, którą trzeba obsłużyć. Nocki też zarwane. Jakiś maleńki pokoik w piwnicy. Ciężki czas dla mnie. Agencja tradycyjnie milczy a Pan koordynator dwa tygodnie już do mnie jedzie 20 parę kilometrów i dojechać jakoś nie może. Dzielę się na fb swoim kolejnym doświadczeniem i tak oto poznaję Kasię. Okazuje się, że mieszka niedaleko mojej szteli.  Oferuje pomoc. Umawiamy się na spotkanie. Już wiem, że jako pielęgniarka, z długoletnim doświadczeniem może mi udzielić jakiś porad odnośnie podopiecznego. Może da jakąś wskazówkę aby miejsce stało się dla mnie lżejsze.
   Otwieram drzwi ..i ukazuje mi się obraz uśmiechniętej, młodej kobiety. Przy niej, zdaję sobie z tego sprawę, wyglądam jak siedem nieszczęść, ale jestem szczęśliwa, że moja nieznajoma okazuje się dodatkowo bardzo mądrą, rozsądnie myślącą osobą. Opowiada mi o sobie. O swojej pracy w szpitalach niemieckich, pracy w hajmie z pacjentami demencyjnymi...ale i o konsekwencjach zdrowotnych jakie poniosła w związku z wykonywaniem swojej pracy, którą kocha. Mówi o swojej nadgorliwości, pełnym oddaniu pacjentom. Zdrowie wymusza na niej rezygnację z tego co kocha. Z pracy z chorymi, z opieki.
Podczas kolejnych naszych spotkań i rozmów rzucam hasło: "Kasiu, otwórz agencję. Tu w Niemczech. Agencję marzeń ...i dla rodzin ale i dla opiekunek. Wiesz jakie mam zdanie o agencjach. Wiesz o jakiej agencji ja marzę aby była. Ja Ci pomogę ".
I tak Kasia, za moją namową otworzyła agencję. Agencja, której priorytetem jest niesienie pomocy chorym ale pomocy opiekunkom.Oczywiście ważne jest także aby agencja przynosiła dochód , tylko, że obie wiemy, że jeśli obie strony umów będą zadowolone to i za tym pójdzie kasa.  Kasia, każde nowe miejsce odwiedza osobiście, sprawdza dokumentację medyczną chorego, stawia warunki. Zna miejsce jak przysłowiową własną kieszeń. Nie pomija też opieką opiekunek, które wysyła na miejsce zlecenia. Gdy tylko pojawia się problem wsiada w samochód i jedzie do opiekunki. Wyjaśnia sprawy z rodziną a gdy potrzeba, gdy pertraktacje nie pomagają po prostu rezygnuje z umowy. Ma świadomość, że opiekunka musi być godnie traktowana, szanowana.
I o ile z rodzinami nie ma problemu, bo na ogół respektują żądania i wymagania agencji o tyle z uczciwymi, mądrymi opiekunkami bywają kłopoty. Podczas kolejnego naszego spotkaniu otwarcie jej mówię: " Kasiu, nadal nie masz renomowanej agencji. Każda niesforna opiekunka pracuje na Twoją złą reputację. Cóż z tego, że rodziny respektują Twoje żądania, liczą się z Twoją opinią, skoro przyjeżdża opiekunka, która w swoim alkoholowym amoku niweczy Twoją pracę i Twój trud. Kasiu trzeba to zmienić. "
I tak wpadam na pomysł aby właśnie za pośrednictwem tego bloga, konta na fb zebrać mądre, uczciwe Panie, które przystępując do współpracy z Kasią i jej agencją będą pracowały i na Kasi sukces ale i na własny dobrobyt, bezpieczeństwo. Bo każda z nas ceni sobie poczucie bezpieczeństwa jakie daje świadomość posiadanie agentki otwartej, służącej pomocą, wsparciem, zrozumieniem. Która w każdej sytuacji zagrażającej opiekunce po prostu wsiada w samochód i rusza by pomóc.

  Od  bardzo dawna opisuję oszukańcze praktyki agencji.Często doświadczam je osobiście a często pomagając innym opiekunkom widzę pazerność, brak empatii, zrozumienia. Często na swojej stronie służę wskazówkami i poradami. Mówię o naszych prawach ustanowionych przez kodeks cywilny czy niemieckie prawo pracy. I niestety, mimo, że coraz więcej opiekunek ma świadomość swoich praw na rynku agencji nic się nie zmienia, gdzie zwykłe cwaniactwo stało się synonimem przedsiębiorczości a asertywność kombinatorstwem się mieni. Ustrój się zmienił, ludzie pracujący w agencjach nie. Czasami przestaję się już nawet dziwić, że funkcjonują zjawiska, gdy mentalność poprzedniej epoki zwycięża logikę. I niestety dotyczy to także, jakże często mentalności opiekunek.

Ale skoro nie można zmienić agencji to może warto stworzyć własną, uczciwą, rzetelną, nie straszącą karami. Dbającą o nasze bezpieczeństwo, szacunek rodzin, godne warunki pracy. Niech agencja Kasi, stanie się taką wzorcową agencją, która udowodni pozostałym, że uczciwie, rzetelnie pracować się opłaci. Ze przynosi to kasę, zadowolenie i satysfakcję.
Dlatego zapraszam wszystkie chętne Panie do współpracy.Do zgłaszania się do mnie na priw. Ja wszystkie oferty przekażę do Agencji Kasi.
Ja wierzę, że się uda.Mam dobre myśli. Należy je mieć...tu i teraz....bo dzięki nim potrafię odnaleźć radość dzisiejszego dnia....

A dla Ciebie Kasiu....dziękuję, że jesteś. Że tworzysz agencję naszych marzeń, pomimo przeciwności, często braku kasy, deszczu i burz. 
Myślałam jaki kwiat Tobie ofiarować...różę...może moją konwalię...może łąkowego bratka.....
po namyśle postanowiłam.....cała łąka dla Ciebie !!!!
/EE/