niedziela, 5 listopada 2017

Opiekunka zdana na siebie



Poranna toaleta, poranne mycie i ubieranie. Nagle, zapominając, że od niskiego sufitu wystaje kawał grubej blachy, zbyt szybko się podnoszę i...silne uderzenie w głowę w kant blachy. Gwiazdy przed oczami. Mimowolnie z okrzykiem łapię się za głowę. Czuję krew. Szybko odkręcam kran, aby zimną wodą zalać ranę. Pacjentka cały czas obserwuje mnie, po czym zaczyna krzyczeć i się złościć na mnie, bo jest jej zimno, bo mam natychmiast dokończyć ubierać ją.
Dla świętego spokoju, mimo okropnego bólu głowy, kończę toaletę pacjentki. Czuje jak po policzku spływa mi krew, moczy też moją bluzkę. Pacjentka jest usatysfakcjonowana bo zajmuję się nią..a nie sobą. We mnie zaś pomimo chwilowej paniki i strachu o moją głowę, która cały czas krwawi zbiera się złość. Skąd u mojej pacjentki taka obojętność, twarde serce, brak współczucia czy choćby zainteresowania moim stanem. W niej nie ma nic...pusty, zimny wzrok, obojętność...nic..zero!

Mija parę lat. Tym razem trafiam do mężczyzny. Okres upałów obojgu nam daje się we znaki. Aby trochę nam ulżyć popołudniami opuszczam żaluzje do połowy okna i drzwi tarasowych. Za każdym razem chcąc wyjść lub wejść przez te drzwi, muszę się schylić, aby się nie uderzyć. Ale raz w pędzie, przez zapomnienie o tej nieszczęsnej żaluzji zapomniałam i  chcąc wejść do domu rąbnęłam głową w żaluzję. Uderzenie silne, okropny ból okolic nosa i nad brwią. Łomot też straszny, bo żaluzja metalowa.
A podopieczny ?..podopieczny zajęty pałaszowaniem swojego ciasta, tylko na chwilę podniósł głowę i jak gdyby nic powrócił do dalszej konsumpcji. I tym razem, zero reakcji, zero zainteresowania. Pytania, choćby czy wszystko w porządku, czy potrzebna mi jest pomoc.
Pomyślałam, kolejny, cholerny zimny drań i złośliwie dorzuciłam "i na dodatek niemiecki".

I kolejna historia..tym razem nie moja. Opiekunka ostatkiem sił próbuje dotrwać do końca umowy. Bóle kręgosłupa, osłabienie, bóle głowy i zawroty sprawiają, że zaczyna się o siebie martwić. Widzi to podopieczny, rodzina, ale i wie o tym agencja. Obojętność wszystkich wokół. Opiekunka zostaje sama z bólem, strachem ale i ze złością na obojętność wszystkich, którym winno zależeć aby opiekunka była zdrowa. W końcu traci przytomność..na chwilę, ale jednak jest to dzwonek alarmowy dla niej samej, że coś zaczyna się wymykać spod kontroli. Reakcja rodziny, podopiecznego...żadna. Brak czasu, chęci by pomóc Jej, zainteresować się, czy aby nie potrzebuje lekarza. Agencja?...agencja też wzrusza ramionami, bo jak nie ta opiekunka to inna. Obojętność i znieczulica agencji o której napiszę jak tylko dziewczyna zjedzie do domu. Bo na razie ona tam dalej trwa. Ma przed sobą jeszcze kilka dni.

Obiecałam sobie, że nie będę już opowiadała smutnych historii, tylko jak w opisanych sytuacjach można znaleźć pozytywy ? Kiedyś podczas kolejnej mojej rozmowy z Przyjacielem- specjalistą od chorób geriatrycznych, gdy opowiadałam mu o swoich w/w zdarzeniach, o znieczulicy podopiecznych i braku serca, powiedział: " Ewa..znowu popełniasz błąd myślowy. Znowu zapominasz, że to chorzy ludzie, gdy mózg ich mimo zapewnień, że jest zdrowy, jednak ulega degradacji. Zapominasz znowu, że Ci ludzie, a zwłaszcza pacjenci demencyjni nie kierują się uczuciami bo te u nich zanikają. Oni się kierują odczuciami..a to wielka różnica". To nie sprawa ich dobrego czy złego charakteru, ale braku u nich uczuć np. miłości, współczucia, empatii itd. Nam się może wydawać, że są egoistycznie zapatrzeni w siebie, w swoje choroby poza którymi nie istnieje nic i nikt.
I tym można tłumaczyć obojętność podopiecznych wobec naszych zdarzeń losowych, chorób i wypadków. Ale czym usprawiedliwić obojętność rodzin i agencji ? Czy wystarczy tylko powiedzieć "cóż taki mamy klimat? ".

Zdarzają się też normalne agencje, normalne rodziny, którym nie jest obojętny los opiekunki..ale o tym napiszę jutro jednak warto pamiętać, że wzrasta umieralność opiekunek w pracy.
/EE/

11 komentarzy:

  1. Witaj Ewo
    To co opisujesz tu jest prawdą .... spotkałam się już z taką reakcją . Teraz jestem u rodziny , która ma uczucia i się martwi o mój stan zdrowia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaznaczmy, ze nieprzerwany stres, zle warunki, nueprzyjazna atmosfera maja bardzo negatywny wplyw na nasze zdrowie. Wyglada tak, ze my tracimy przez nich nasze zdrowie a nie mozemy liczyc na niczyja pomoc. A karty ekuz, czy niemieckie ubezpieczenie... no coz. Zawsze mam ale co z tego jak czasami naprawde nie ma kiedy i jak udac sie do lekarza. Jak czlowiek chory pozostaje tylko zjechac. Trzeba zrobic miejsce nowej opiekynce i xzlowiek nie moze sie wykurowac na miejscu tylko rusza w trase 1000 km ...

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż - pewnie agencje i rodziny też są demencyjne - tak na wszelki wypadek, dla własnego (świętego spokoju) samozadowolenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie z tobą ale myślę ze jest to wina firmy oni nie interesują się nami dla nich liczy sie to że pracujemy na nich i od każdej z nas kasujom od rodzin 600 eur

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzis opiszę "smieszny" przypadek!Pdp.ma podwyzszony cukier ale nie chce zrezygnować z białych bułek i marmolady!Podałam na śniadanie bułkę i 2 jajka.Zjadł pół bułki z tymi jajkami i domagał się przez pół godziny marmolady do drugiej połówki bułki.Nie podałam-uparta!!-to zaczął krzyczec i walić pięscią w stół.Dla jego dobra nie podałam tej marmolady i wyszłam z jadalni.Uspokoił się i poszedł do salonu oglądac TV.A jednak jest to demencja i zdziecinnienie.Trzeba cierpliwości i konsekwencji!mam zamiar być tu długo i chce aby i on jak najdłużej był zdrowy!!

    OdpowiedzUsuń
  6. OPiszę dwa moje przypadki. Pierwszy z nich. Pan Decyzyjny prosi abym została dłużej przy rodzicach bo wyjeżdża w miesięczną delegację do jednego z azjatyckich krajów. Zgadzam się z ochotą bo dziadków lubię. Kilka dni przyjazdem Pana Decyzyjnego budzi mnie w nocy piekielny ból w kolanie. Rano ledwo kuśtykam zaciskając zęby. Zejście z kilku schodów to droga przez mękę. Żadne smarowidła nie pomagają. Pan D. przyjeżdża odwiedza rodziców i z ledwo ukrywaną niechęcią przygląda mi się jak schodzę ze schodów trzymając się poręczy. Za dwa dni wyjeżdżam.W domu dowiaduję się że mam stan zapalny w kolanie. Nawet nie wiem od czego. Leczenie trwa ok. miesiąca, chodzę o kuli. Wcześniej obiecałam podopiecznym że za 6 tygodni wrócę. Były łzy, kwiaty, podziękowania. Gdy mam wyjeżdżać dowiaduję się od agencji iż Pan Decyzyjny nie chce żebym przyjechała. Nie podaje żadnych powodów, nie składał i nie składa żadnych skarg. Dlaczego? Nigdy się nie dowiedziałam. Z tego co wiem nie współpracuje już z moją agencją to tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Drugi przykład. Pani na wózku i na lifterze. Nie jest sparaliżowana nogami wywija jak baletnica, woli jednak by ją wożono bo jej ciężko chodzić z rolatorem lub z laską. Fakt waży ok 100 kg. W ciągu dnia jest upierdliwa i bardzo absorbująca ale to nic. Gorzej jest w nocy. Zasypia ok. 22.00 ale już od północy zaczyna się wołanie. Zawieżć ją do toalety 3-4 razy do rana, najczęściej bez potrzeby. O 4.00 nad ranem żąda telefonu bo musi dzwonić do córki, domowa i tłumaczenie że córka śpi wywołuje słowną agresję. Do tego złośliwe pytania czy nie mam np. kłopotów ze słuchem o nie od razu przyszłam na zawołanie o 2.00 w nocy. W dzień zwykłe obowiązki. Po sześciu tak "przespanych" nocach córka robi mi awanturę o jakieś kropki na wewnętrznej stronie muszli klozetowej i straszy że pójdę "raus" i weźmie kogo innego. Odpowiadam że chętnie odejdę. W myślach dodaję że pisałam się na sztelę a nie do jakiegoś karnego obozu pracy. Nie chcę być nietaktowna nawiązywaniem do mrocznej przeszłości narodu. Zgłaszam agencji że chętnie i bez żalu odejdę. Na koniec dostaję coś w rodzaju przeprosin ale napewno tam nie wrócę i nie polecam innym.

    OdpowiedzUsuń
  8. 800 euro jednak mnie martwi też fakt,że my same robimy sobie świństwa i to całkiem spore,potrafimy obgadać zmienniczki,być złośliwe a zrobienie czegoś dobrego drugiej dziewczynie jeżeli nic dla nas z tego nie wyniknie jest w wielu wypadkach niemożliwe w stosunku do podopiecznych też bywamy okrutne to piłka w dwie bramki,nie mogę zrozumieć dlaczego sobie nawzajem nie możemy pomagać bezinteresownie fakt że pochodzimy z różnych środowisk i mamy różny stopień wykształcenia pewnie nie pomaga lecz jakiś stopień empatii mamy wszystkie,więc może tym się kierujmy na obczyźnie.pozdrawiam wszystkie koleżanki opiekunki.buziaczki i miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie pracowałam jako opiekunka osób starszych, czytając te wszystkie posty o zachowaniu niektórych podopiecznych i ich rodzin jest żenujące szczególnie w Niemczech.
    Podziwiam wszystkie Panie które decydują się na taką ciężką i nie docenianą pracę.
    Nie wypowiadam się na temat agencji, ale..............cos tam nie gra.
    Pozdrawiam i życzę dobrych dni dla wszystkich. Bardzo interesujący blog.

    OdpowiedzUsuń
  10. dziękuje wszystkim za komentarze. Każdy z nich to osobna historia godna opisania. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Jebnela się w głowę, gwiazdy w oczach . Teraz już wiadomo dlaczego tak pierdoli

    OdpowiedzUsuń