piątek, 24 listopada 2017

Chaos w sercach, chaos w głowie.



Opowiadacie mi swoje historie na priw. Opisujecie podopiecznych, ich rodziny i oczywiście agencje. Agencje, które często pozostawiają Was na łasce i niełasce Niemców. Pozostawiają Was samych sobie. I ja rozumiem Waszą potrzebę podzielenia się ze zmartwieniem, troską, żalem ale i tęsknotą za domem. Rozumiem, bo i sama to czynię opisując, opowiadając swoje historie i przeżycia.
Martwi mnie jednak zapalczywość opowiadających Pań, a wraz z każdym kolejnym słowem złość, gniew, wręcz nienawiść wzrasta. Nakręcają się narratorki z siłą tornado. Każda próba wtrącenia choćby słowa kończy się porażką, bo Panie słyszą tylko siebie, swój gniew, swój pępek świata.
Nieraz próbuję zmienić temat, coś doradzić, o coś zapytać....ale nikt mnie nie słucha, nikt mnie nie słyszy, bo w tym potoku słów już króluje nienawiść, groźby, której nie można zatrzymać.
A potem wracacie do domu, do bliskich. Zaczyna się bieganina po lekarzach, rehabilitantach. Nie ma czasu na radość powrotu, nie ma czasu dla bliskich. Niejednokrotnie przerażone walczycie o poprawę nadszarpniętego zdrowia, zapominając, że często to Wy same, a nie praca i podopieczni, są przyczyną problemów ze zdrowiem. Bo nakręcając się każdego kolejnego dnia, żyjąc w ciągłym stresie, podążacie prostą drogą do niepełnosprawności. Często to właśnie Wasze problemy ze zdrowiem sprawiają, że odpuszczacie agencjom, machacie ręką na kary, na zadośćuczynienie. I ten Wasz brak siły jest najlepszym prezentem dla agencji, które właśnie na Waszej słabości bazują najwięcej.
A potem kolejny wyjazd...kolejne tornado..kolejne łatanie nadszarpniętego zdrowia...a agencje kwitną, rozwijają się i liczą kasę.
Mało tego, gdy nawet macie okazję aby poprawić swoją sytuację..to nagle stwierdzacie, że wszystko jest fajne a że agencje kantują...no cóż taki mamy klimat. Jaka czeka Was przyszłość?..odpowiedzcie sobie same.
Też miewam trudne chwile i w tych  trudnych chwilach dzwonię do kogoś i opowiadam, ale nastawiona jestem bardziej na słuchanie rad i wskazówek niż na przeżywanie po raz kolejny koszmaru wtedy gdy o tym opowiadam. Często pomimo stresu, naburmuszonej czy ubliżającej mi podopiecznej, biorę kartkę papieru, siadam i zaczynam wypisywać pozytywne aspekty mojej pracy, bo i takie zawsze są. Ta czynność pozwala mi uciec myślami od kłopotów ale i pozwala mi się uspokoić i nastawić się bardziej optymistycznie do  nadchodzących nowych zdarzeń.
Także i moje posty, często bardzo krytyczne, ale pozbawione nienawiści i wrogości powstają dopiero po upływie jakiegoś czasu, bo zależy mi na obiektywnej ocenie podpartej rozumem a nie emocjami. A przede wszystkim zależy mi na własnym zdrowiu, które mam tylko jedno.
/EE/

2 komentarze:

  1. Zgadzam się z każdym spisanym tu przez Ciebie słowem, bo tak dokładnie w całej istocie tychże wszystkich spraw i kwestii naszego codziennego bycia i życia jest. Również uważam, że trzeba a wręcz należy kierować się własnym umysłem (rozumem) a nie emocjami, które najczęściej działają na obopulną niekorzyść. Zważywszy fakt, że zdrowie i życie ma się tylko jedno a zatem, jakkolwiek by nie było także należycie i to bardzo pieczołowicie trzeba o nie dbać, tak jak i na spokojnie a jednocześnie o prawidłowe relacje z każdym napotkanym człowiekiem. Pamiętając o tym, że nie tylko my nim jesteśmy ale inny też i to powinno nas ludzi ze sobą jednoczyć, a nie dzielić i wzbudzać nikomu niepotrzebne konflikty - które, niosą każdemu z nas wiele strat w zdrowiu i życiu...

    Moc serdeczności Ewuniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serdecznie pozdrawiam Halinko i dziękuję za komentarz

      Usuń