czwartek, 12 października 2017

Gospodarność to bogactwo.



Wczoraj ukazywałam moje spojrzenie na sytuację życiową wielu Niemców. Wiele osób zainteresowało się tylko gołąbkami i danymi GUS z obrazka co wcale nie było tematem postu. Ale odezwały się też słowa pogardy skierowane w stronę "dobrobytu" niemieckich rodzin. Czy to właśnie takie podejście, takie myślenie sprawia, że wiele opiekunek jadąc do pracy nagle żąda iście królewskiego przyjęcia, jedzenia z wyższej półki.
Na ogół rodziny na utrzymanie dają tygodniowo 50 - 100 euro. Wydaje mi się, że jest to sporo pieniędzy i wyżywienie siebie i podopiecznego nie powinno stanowić problemu. A jednak jakże często stanowi, zwłaszcza, gdy z polski wyjeżdża zwykła poczwarka, która nagle przekraczając granicę, ma wrażenie, że już jest motylem..i żąda, wymaga szyneczek, serów z wyższej półki.
Zapomina, że w domu nie zawsze stać ją było na chleb ze smalcem. Że zajadała kiełbasę, za którą płaciła 5 zł /kg i która w składzie miała całą tablicę mendelejewa i tylko mięsa w niej było brak. Nagle przekraczając granicę, nabrała wielkopańskich manier i byle czego jeść nie będzie. I im większa bieda w domu, tym większe wymagania w Niemczech.
Czeto nie potrafi się dostosować do tradycji kulinarnej domowników, tylko Ona musi mieć to, Ona musi mieć tamto. I nawet nie to jest najgorsze. Najgorszy jest ten brak szacunku dla rzeczy, które sama kupi. Pamiętam sytuację, gdy zmieniałam inną Panią. Otwieram lodówkę, a tam dwa otwarte serki. Pytam po co otwierała od razu dwa opakowania? Że przecież to się zepsuje. W odpowiedzi "no to co, najwyżej się wyrzuci". Prawda jakie to proste. Kupić i wyrzucić, bo nie za moje, tylko za ich, w mysl powiedzenia "łatwo przyszło, łatwo poszło". W domu pewnie zanim wyrzuciła opakowanie wpierw dokładnie je wylizała..ale to było kupione za jej kasę więc szanowała. W Niemczech już nie musi...I często bywa tak, że zastaję po dwa opakowania majonezu /otwarte/, kilka opakowań otwartych wędlin, które często już w jednym opakowaniu się psują, kartofle, które już wypuszczają pędy ale obok świeże, dopiero co kupione itd.
Bo oszczędzać i mądrze gospodarować Polka potrafi u siebie w domu. Ale tu jest darmo, tu ma..a jak się zepsuje to cóż..zażąda więcej pieniędzy, bo przecież za 100 euro nie da się żyć.

 Opiekunki z domów, gdzie od dziecka uczono ich szacunku i pracy mają  we krwi poszanowanie żywności i jadąc do Niemiec dbają o nią tak jakby kupiły ją za swoje. Te, które w Polsce mają wielkie g...nagle tam szastają na prawo i lewo. Ona wyrzuci chleb, ona wyrzuci kartofle, ona wyrzuci wędlinę bo już jej się znudziła i ma kaprys na inną. I ja tym Paniom powiem tylko tyle....nigdy nie będziecie miały pieniędzy, nigdy nie odbijecie się od dna i bez względu na to jak długo będziecie musiały jeździć do Niemiec do pracy, zawsze Wam bieda będzie zaglądała w oczy, bo nie macie szacunku dla pieniędzy.
Ale aby nie narzekać tylko..powiem, że spotkałam i super Kobiety, przed którymi chylę głowę. Te Panie potrafiły wykorzystać wszystko co zostawało, Parę kartofli..to kluski śląskie, stary chleb...to usmażyły go w jajku czy inna ugotowała zupę chlebową. Nigdy nie wyrzucały, zamrażały, przetwarzały aby tylko nie wyrzucić. Miały szacunek nie tylko do jedzenia ale i do siebie. To przeważnie kobiety zadbane /czerwona szminka na ustach nie wystarczy/, czyste, schludne, stonowane w obyciu, skromne, które i w Polsce na biedę narzekać nie mogą. Po latach chudszych, po odbiciu się od trudnych sytuacji stanęły na nogach, coś osiągają, inwestują w siebie.
Wczorajszy mój post, o skromniejszym życiu Niemców wzbudził wiele negatywnych komentarzy. Komentarze osób "niech nie narzekają, mają lepiej", "a jak ja mam żyć za swoje?", "oni dorobili się na nas, Polakach", to głosy osób, które właśnie jadąc tam mają wrażenie, że są motylami, gdy w rzeczywistości to tylko poczwarki.  Widzą ile inni mają, ale nie widzą ich zniszczonych rąk od pracy. Brak szacunku dla otrzymanych pieniędzy, to oznaka braku szacunku dla rodziny, podopiecznego. Dla ich pracy, bo Niemiec aby dać Polce musiał zapracować, często bardzo ciężko. One jednak tego nie widzą, bo wiedzą, że Niemcy dostali od Amerykanów (plan Marshalla), ukradli Polakom, ale nie wiedzą, że to również świetna organizacja pracy, dyscyplina, oszczędność ale i pracowitość sprawiła, ze Oni mają.

One, demoralizują siebie zdobywaniem mistrzostwa świata w sabotowaniu pracy, a z nieróbstwa czynią cnotę patriotyczną. One nie widzą, że Niemcy może i przegrały wojnę, ale na pewno wygrali pokój.
/EE/




6 komentarzy:

  1. TO PRAWDA W 100 PROCENTACH ,,JANINA

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz Rację Ewa , ale właściwie to kiedy jej nie masz...? Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  3. Najprawdziwsza prawda, nic dodać i nic ująć.
    Moc serdeczności Ewuniu

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętajmy, że opiekunki z Polski również często uczciwie i ciężko pracują. Niestety z pensji nie są w stanie odłożyć na starość. Uczciwa praca pozwala godnie przeżyć życie, wykształcić dzieci, ale rzadko pozwala się wzbogacić. ZUS od śmiesznych kwot, które odprowadzają firmy z wynagrodzenia, nie gwarantuje godnej starości jaka mają nasi podopieczni. I tu chyba tkwi problem.

    OdpowiedzUsuń