wtorek, 31 października 2017

Biedna staruszka



Gdy Ciebie pierwszy raz ujrzałam pomyślałam ..biedna staruszka. 91 lat czyli już bliżej końca. Uśmiechałaś się do mnie, ale i często płakałaś, bo w ciągu roku straciłaś przyjaciela z którym byłaś 21 lat, siostrę i siostrzeńca.  To bolesne przeżycie zwłaszcza dla starego człowieka, gdy żegnasz powoli wszystkich bliskich.
Dobrze, że masz kasę, więc "kupiłaś" sobie córkę, która już teraz czuje się w tym domu Panią. Kupiłaś sobie ich odwiedziny, ale nie kupiłaś ich uczucia. Nigdy Cię nie przytuli, nie pogłaszcze po ręce, nie powie ciepłego słowa. Trochę ciepła otrzymywałaś od niemieckich pflege, ale to tak niewiele.
Dlatego dawałam Ci każdego ranka uśmiech, dobre słowo, może nadzieję, że to jeszcze nie koniec, że jeszcze masz co smakować, że jeszcze możesz do swojego woreczka skarbów włożyć nowe promienie słońca, krople deszczu, maleńkie dary od losu. I nawet te Twoje złośliwości, gdy szykowałam Ci posiłki starałam się bagatelizować..boś biedna, boś nieszczęśliwa, boś już stara i chora.
Ale przyjechała tutaj Twoja "kupiona" córka i nagle pokazałaś swoje oblicze. Byłaś wobec mnie opryskliwa, niegrzeczna, wręcz traktowałaś mnie jak zło konieczne. Nadal jestem wobec Ciebie grzeczna, ale moje serce skostniało. Już mi Ciebie nie żal, coraz częściej też w mojej głowie słyszę znajome słowa piosenki Edyty Geppert "jakie życie, taka śmierć..nie dziwi nic".
Mnie już też przestaje dziwić, dlaczego każdą osobę wokół siebie musisz kupić. Sąsiadka, ogrodnik, który tylko dlatego jedzie z Tobą do restauracji, bo stawiasz całej jego rodzinie obiad. Nie dlatego, że Cię lubi, tylko dlatego, że płacisz. Kupiłaś niemiecką pflege i kupiłaś na krótki czas mnie.
Zawsze przed 8 godziną rano, moja zmienniczka i teraz ja wkładałyśmy Ci pończochy. Wcześniej musiałaś za to ekstra płacić niemieckim opiekunkom. Teraz robimy to my..aby Ci pomóc, aby nie obciążać Cię dodatkowo kosztami. Dzisiaj, gdy w domu jest Twoja córka, założyłaś je sobie sama o godzinie 7....bo jak powiedziałaś, Ty wszystko musisz sama. Mogłaś przecież dzień wcześniej mi powiedzieć, że wstaniesz wcześniej..i ja wstałabym, by Ci pomóc. Ale Tobie lepiej być potworem niż człowiekiem. Wtedy, rano pokiwałam tylko głową, nad Twoją krótkowzrocznością, bo przecież córka wyjedzie, a Ty znowu będziesz sama. Ty i Ja.
 Ja już inna..grzeczna, ale daleka od współczucia. Nie zasługujesz na ciepły gest. Już nie będę się nad Tobą litowała, gdy wieczorem 4 godz. sama będziesz siedziała przed telewizorem. Już nie będę Ci towarzyszyć..usiądę obok  w korytarzu, poczytam książkę..z dala od Ciebie.
A w głowie znowu ta melodia.."jakie życie, taka śmierć"...ale i taka starość. A Twoja starość jest smutna i samotna.
Ostatnio syn Twojego Przyjaciela, którego niedawno pogrzebałaś, wykrzyczał Ci, "że powinnaś już wreszcie umrzeć". Byłam oburzona, ale teraz nachodzą mnie myśli...jaki musiał On mieć żal, aby to wykrzyczeć? czym były podyktowane tak gorzkie słowa? Trudno go potępić, choć i trudno go za to pochwalić, a;e, gdy wspominam Twoje zachowanie wobec mnie, wobec tej, która przyjechała Ci tutaj pomóc, to mniej się dziwię. Okazałaś mi w zamian, złośliwość, opryskliwość i niewdzięczność. Pokazałaś mi swoją nową twarz, choć widzieć jej nie chciałam. Twarz, której nie zna, ani niemieckie pflege, ani agencja, ani koordynatorka.
Miła, stara babunia, która jest zimna i wyrachowana, pozbawiona ludzkich uczuć.Babcia, która tak często liczy kasę, za którą kupuje ludzi..ale nie ich serca. a może dla Niej to nie robi żadnej różnicy.

Przerwałam pisanie...bo właśnie teraz..wieczorową porą, gdy już córka pojechała..przyszłaś tu do mnie...
Prosisz mnie..abym poszła z Tobą posiedzieć..bo nie chcesz sama. Nagle powiedziałaś do mnie..."przepraszam". Podnoszę głowę..przede mną, ta kobieta którą poznałam ponad tydzień temu. Znowu ten uśmiech..teraz trochę smutny...Twoja prośba i przeprosiny wiszą w powietrzu. Wiem, że gdy tylko za tydzień przyjedzie Twoja córka, znowu będziesz na mnie warczała jak pies..znowu będziesz niemiła...Ale teraz stoisz obok mnie, taka bezbronna.
Kiwam głową, biorę ją za rękę...idziemy oglądać telewizję...
/EE/

3 komentarze:

  1. Ewo, czytam to Twoje pisanie i tak sobie myślę - gdyby przeczytała to Twoja podopieczna... czy coś by drgnęło, czy coś by się zmieniło?...

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie,też jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń