wtorek, 4 lipca 2017

Ona jest taka sama jak ja




Wielu miałam tych podopiecznych. Panowie, Panie, z różnymi przypadłościami, z różnymi przyzwyczajeniami. Panie chyba bardziej humorzaste choć to nie jest chyba regułą... mimo, że stare powiedzenie mówi, że mężczyzna dzieli zapałkę na dwie części a kobieta na cztery.
Ale jednak Panie, już we krwi mają zmienne nastroje, lubią manipulować, grać..często na naszych uczuciach. Często widziałam "udawane" łzy, sztuczny śmiech, jakiś grymas.
Ostatnia moja podopieczna...Elizabeth...spokojna, trochę złamana przez długie pobyty w szpitalach. Kiedyś...jeszcze przed chorobą apodyktyczna, dominująca ..jednak teraz wydawała się słaba, uległa chociaż zdarzały się jeszcze momenty gdy próbowała postawić na swoim, uparta, nie chcąca słuchać dobrych rad, zaleceń. Nigdy nie używała słowa "proszę", "dziękuję" i to nie tylko wobec mnie ale i lekarzy, pielęgniarek, synów, znajomych.
Ja jednak widziałam w Niej przede wszystkim Niemkę. A więc jakże inną już z samego wychowania niż ja. Bo Niemka to dla nas Polek osoba przede wszystkim zimna, często wyrachowana, lepsza od Polki.
I zdarzyło się, że tuż przed moim wyjazdem do domu, gdy to po raz kolejny Elizabeth była w szpitalu, miałam okazję się z Nią pożegnać, ostatni raz na Nią spojrzeć.
Gdy weszłam do sali w pierwszej chwili Jej nie poznałam. Smutna, przygnębiona, jakby zrezygnowana, nie wierząca, że jeszcze kiedyś wróci do domu.W pewnym momencie aby tylko trochę poprawić Jej nastrój podałam Jej polskiego wafelka w czekoladzie. Popatrzyła się na mnie , lekko uśmiechnęła i wtedy po raz pierwszy powiedziała do mnie "dziękuję".
Gdy po kilku minutach Jej syn wyszedł po wodę mineralną, Ona nagle mnie objęła za szyję i kładąc swoją głowę na moim ramieniu ...rozpłakała się. To były szczere łzy...łzy żalu, rozpaczy...
i właśnie wtedy..po raz pierwszy od 13 lat mojej pracy....ja, w tej Kobiecie....ja, w tej Niemce...
w Jej łzach....

ujrzałam CZŁOWIEKA





1 komentarz:

  1. A ja znam inne Niemki. Nie często to się zdarza, ale się zdarzyło... Czasem wyjątek potwierdza regułę. Przeważnie Niemki są nieufne, zamknięte w sobie, zmęczone już życiem... często nim rozczarowane. Ale tak ma wielu starych ludzi (bez względu na płeć i w Polsce też) To akurat potrafię zrozumieć.Bardziej mnie boli to, że oni mimo wszystko, traktują Polaków a konkretnie Polki opiekunki jak trochę gorszy gatunek człowieka... Nawet jak tego nie mówią, to się czasem wyczuwa. I to jest dla mnie przykre. Może jestem przewrażliwiona ale właśnie tak to czasem odbieram. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń