piątek, 28 lipca 2017

Koordynator



Za oknem kolejny deszczowy dzień. W sumie nie przeszkadza mi i tak całe dnie i noce siedzę w domu. Praca bez przerwy bo w czasie przerwy mój podopieczny potrafi nagle wstać..by za chwilę kolejny raz się przewrócić. Wiec jestem na straży.
Telefon...w słuchawce słyszę głos syna...mieszka od nas ponad 600 km. Przeprasza mnie, rozumie moje zmęczenie, mój brak wolnego. Informuj mnie, że "bombarduje" go PflegeTeam ,że tak dłużej być nie może abym pracowała w dnie i noce. Informuje, że przyjedzie na weekend...że On sam zdaje sobie sprawę, że dłużej taka sytuacja trwać nie może.
Jest mi cieplej na sercu...że jest ktoś kto pomyślał o mnie...pielęgniarki, syn podopiecznego...a gdzie Agencja?
Mija kolejnych parę godzin. Dzwonek do drzwi...Otwieram i widzę ...koordynator. Trzy tygodnie zajęło mu pokonanie 45 km aby mnie odwiedzić. jestem zniesmaczona jego widokiem. po co przyjechał teraz?...A On stoi, uśmiechnięty, zalotnie do mnie mruga. Witam go "jak to miło, że Pan od czasu do czasu przypomni sobie o swoich zobowiązaniach wobec Polki". Odpowiada.."miałem inne sprawy". No tak.."inne sprawy" a czas biegnie..to mój trzeci tydzień bez żadnej reakcji ze strony Agencji, koordynatora. Czas biegnie, kasa leci..tylko ta nieszczęsna Polka.
Wchodzi do kuchni...nie częstuję go ani kawą ,ani ciastkiem. Informuję po raz kolejny o pracy w nocy, braku wolnego bo 7 godzin na tydzień, które mam to obowiązkowe zakupy.
I nagle słyszę.."dobrze", poszukamy nowej polki na Pani miejsce". Prawda jakie to proste - myślę. Nie ta, to inna. w końcu jakaś zdesperowana wytrzyma. Nie będzie się skarżyć, nie będzie żądała  interwencji koordynatora w przypadku trudności.
 A czas biegnie, kasa leci.
Patrzę na Niego..znowu zalotnie się do mnie uśmiecha..ale do czasu gdy pada moje "kolejną Polkę chce Pan wsadzić na minę", "znowu nakłamie Pan kolejnej Polce". Nie czekam długo na odpowiedź, tym razem uwija się sprawnie.."jest pełno chętnych kobiet do pracy".
- chętnych może i tak ale nie głupich. Kobiety zaczynają się uczyć dbania o siebie, wiedzą, że pracuje się 40 godz. na tydzień -odparowuję.
Zaczyna się śmiać. jest pewny siebie ale i pewny, że znajdzie kolejną na moje miejsce.
Gwałtownie wstaję od stołu i rzucam "proszę natychmiast opuścić ten dom"...sofort ! -podnoszę głos.
Jest zdziwiony ale wstaje...cały czas się uśmiecha a mnie robi się słabo...
gdy już zamykam za nim drzwi....nagle zaczynam pełniej oddychać. Bo nagle w domu znowu jest czystsze powietrze.



6 komentarzy:

  1. Tak Pani Ewo. Trafia Oani w sedno sprawy. Koordynator jest po to aby w odpowiednim czasie wystawić rachunek. Jak jest problem to fachowo doradzi, telefonicznie. Wiedząc wszystko co i jak. Choć w rzeczywistości nie ma o tym najmniejszego pojęcia. Potrafi nakłamac w żywe oczy, ale po to jest. Aby nas reprezentowac przed rodziną. Jak trafiłem na koordynatorkę, która doradza nqa odległość. Proszę zrobić, proszę pojechać, proszę poinformować... Tylko kto w tym czasie zostanie z podopiecznym. To już nie jest jej problem bo ja tu przecież jestem. A czy mi sie uda skolonować siebie to już przecież TYLKO MÓJ PROBLEM. Nikogo innego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja przyjedzie ,zada kilka debilnych pytań 15 min i dalej,
    Jak mam jej powiedziec o czyms jak siedzimy wszyscy razem ,z podopieczną ,gosposią a notebene koordynatorka tez niemka
    Patowa sytuacja

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie się raz w życiu trafiła koordynatorka, która stanęła na wysokości zadania, no może nie tak na 100%, ale zawsze coś. Przyjechała, interweniowała, widać było, że się stara... Troszkę mnie później samopas zostawiła na dworcu w Monachium, ale jeśli chodzi o zgrzyt z podopieczną, to tutaj widziałam z jej strony wsparcie. Życzyłabym sobie i innym właśnie takich koordynatorów, kiedy zajmą się nami kiedy ich potrzebujemy, nie wtedy, kiedy jest dobrze. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja usłyszałam od agencji,że mam się nie kontaktować z koordynatorką, bo ......... ona jest tylko do kontaktu z podopieczną. Interesujące. Kiedyś opiszę działania tej agencji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moi koordynatorzy,czy to po stronie niemieckiej czy po polskiej są bardzo pomocni i mili!Wywalczyliśmy wspólnie wolna godzinę co dzień.Co prawda nikt nie będzie w tym czasie z podopiecznym ale rodzina zaakceptowała to.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedys padly slowa Od koordynatora na moje zarzuty na brak pauzy,internetu,noce I inne niedociagniecia.Dodam,ze odwiedzila mnie osobiscie.
    Nie ma internetu- to idz zapytaj sasiadke moze ci poda haslo do WiFi
    Nie ma pauz- idz do sasiadow moze przyjdzie posiedziec w tym czasie z Pania X
    Czy jak chcesz zakupy - tez wolaj sasiadke ...
    Dodam ze demencji samej sie nie zostawia.
    Reszte dopiszcie sobie sami co to bylo za miejsce I rodzina.

    OdpowiedzUsuń