sobota, 29 lipca 2017

Chory nadal ma swoją godność

 
 
Różnych miewałam pacjentów...często w myślach im złorzeczyłam...zwłaszcza gdy bywali złośliwi, niegrzeczni...
siedzę teraz z moją pacjentką...kolejna gra..tym razem "chińczyk"...jestem już zmęczona tym "chińczykiem"...podnoszę głowę i przyglądam się mojej starej, chorej pacjentce....jaka jest...jak żyje i jaki czeka ją jeszcze los..
próbuję postawić siebie na jej miejscu...przerażające myśli odsuwam na bok...o czym myśli?...czy ma jeszcze marzenia?...co odczuwa?....jak mnie postrzega?...bo przecież mimo tej swojej choroby-demencji- jakiś ten swój rozum ma.
pacjentka podnosi głowę...patrzy na mnie...jakby się lekko uśmiechnęła...
a może teraz tak mi się przyglądając myśli.
"znowu mnie obserwujesz?...Co widzisz ty, która się mną opiekujesz?..Kogo widzisz?.  Co myślisz gdy tak patrzysz?...Co myślisz gdy wychodzisz...i co mówisz, kiedy o mnie opowiadasz?
Czy widzisz starą, zgorzkniałą złośliwą kobietę...trochę zwariowaną i jej błędny wzrok, który zaświadcza o mojej chorobie. Kobietę...która brzydko je, często się ślini i mlaska..?
A może widzisz kobietę, która mówi gdy winna milczeć i..milczy gdy ją o coś pytasz? Ciągle brudzi, przekłada i gubi swoje rzeczy. Kobietę, która zapomina, nie wie jaki jest dzień...czy wieczór czy rano?
Czy taką mnie widzisz?
A czy pomyślałaś, że i ja byłam kiedyś dzieckiem? Miałam kochanych rodziców. Mając 17 lat goniłam swoje marzenia .
Miałam męża i dzieci. Miałam ciepły dom.
A teraz?...jestem stara. Medycyna tak nierozważnie wydłużyła nam życie....ale nie o czas młodości....wydłużyła nam starość a natura?
..natura jest okrutna...i sobie ze mnie teraz drwi. Ciało mnie zapomina i w miarę jak przybywa mi lat moje serce zamienia się w kamień.
Ileż mi jeszcze zostało tych dni...dni cierpień i upokorzeń?"

...tak może myśli moja pacjentka...
takie może miała życie...a może jej wzrok wpatrzony teraz we mnie próbuje mi powiedzieć abym otworzyła szerzej oczy...by dostrzec to..co niewidzialne.
Ileż twarzy,ileż oczu,ileż załamanych rąk ja już widziałam..
Na co patrzymy? - Na zmarszczki, nasze lęki,wahania.
Gdybyśmy zamiast tego nauczyli się przyglądać ich snom...biciom serca ale i uczuciom ,które w nich się jeszcze tlą o ile znośniejsza byłaby nasza praca...a i świat wokół nas stałby się piękniejszy..

Uśmiecham się lekko do mojej pacjentki...i zaczynamy grać...kolejny raz..w "chińczyka".
 /EE/ 


2 komentarze:

  1. Ewo swietnie to ujelas.Wiesz ja wlasnie zawsze staram się postawić w sytuacji podopiecznej lub podopiecznego.Mimo tego nie zawsze jest cierpliwość,wtedy zmykam na chwile w odosobnienie by uzyskac spokoj i wracam.I co tu dużo mowic przeważnie każdy z nich ma demencje,nie zawsze zaawansowana ale jednak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak na prawdę nie wiele wiem o demencje, choć dużo czytam i kiedy tylko mogę staram się zagłębiać w temat. W swojej pracy tylko raz miałam styczność z osobą z tą chorobą ale była to osoba leżącą. Pdp mówił tylko dwa słowa tak i nie, teoretycznie już nic nie rozumiał i na początku w ogóle mnie nie tolerował. Przez kilka dni nie mogłam nawet do niego podejść bo tą jedną w miarę zdrową ręka próbował mi przyłożyć ��. W pewnym momencie pomyślałam nic z tego, nic tu po mnie, wracam. Jednak po tych kilku dniach zaczęłam zauważać zmiany. Już mogłam podejść, coś przy nim zrobić i z dnia na dzień było coraz lepiej. Zostałam, to była ciężka praca ale mimo tego do dzisiaj wspominam ją z uśmiechem. Przywiazalismy się do siebie, zaczął nawet w swój dziwny, śmieszny sposób okazywać mi czułość z czego miały niezły ubaw pielegniarki i rodzina. Ale jakie było zdziwienie wszystkich kiedy ten człowiek nic teoretycznie ni rozumiejacy , nic nie mówiący zaczął wołać mnie po imieniu, to był szok nie tylko dla mnie ale i rodziny. Nie wiem jak to jest na prawdę, nie chcę w ogóle na temat tej choroby się wypowiadać za małe mam doświadczenia ale wiem na pewno ten człowiek miał jeszcze przebłyski myslenia nie raz widziałam to w jego oczach. No ale do końca musiałam uważać w tych złych momentach żeby nie oberwać zdrową ręka��

    OdpowiedzUsuń