sobota, 27 stycznia 2018

Nóż na gardle



Bardzo wiele kobiet wyrusza do Niemiec do pracy, nie dlatego,bo chce podnieść standard życia, jechać na Bahamy, ale dlatego, że u drzwi kołacze Komornik, bo grozi egzekucja, bo długi tworzą kolejne długi. Jedzie bo to ostatnia dla niej deska ratunku. Praca w Niemczech ma pozwolić jej złapać oddech, ma sprawić, że jej życie wróci do normalności.
Ktoś  powie..sama taka nieszczęsna jest sobie winna. Po co brała kredyty, po co robiła tyle dzieci itd.
A jednak zdarzają się sytuacje gdy dłużnikiem można stać się z dnia na dzień. W polskiej rzeczywistości naprawdę jest to możliwe.
Kilka lat temu, podczas mojego wypoczynku w domu i do mojego domu zapukał komornik. Przyszedł dokonać u mnie zajęcia, lub otrzymania kwoty ..bagatela prawie 10.000 zł. W pierwszym momencie szok, niedowierzanie. Skąd u mnie jakiś dług. Stopuje Pana komornika pytaniem...z jakiego tytułu mam zajęcie. Komornik niezadowolony pokazuje mi dokumenty z których wynika, że dług w wysokości 200 zł jest długiem mojej nieżyjącej ponad 15 lat Mamy. Pytam, dlaczego nikt mnie wcześniej nie poinformował, przecież dobrowolnie zapłaciłabym te nieszczęsne 200 zł. Ale to nie interesuje komornika, który lustruje moje mieszkanie w poszukiwaniu rzeczy, które mógłby zająć. Ja nadal przeglądam dokumenty i coraz bardziej jestem zszokowana, nie mogę uwierzyć. Bo oto nagle dostrzegam dokument...wyrok sądu w Kielcach. Wyrok z przed 5 lat, w którym ni mniej ni więcej czytam, że wyrok zapadł w obecności ...i tu pada imię i nazwisko mojej Mamy. Jak to możliwe, myślę..przecież moja Mama już wtedy ponad 10 lat nie żyła. Jak mogła być więc na sprawie? Pomijam już fakt ewidentnego przedawnienia długu.  Ale to nie jest problem komornika....okazuje się, że to ja mam problem. Nagle pyta mnie komornik czy mam samochód, bo on może zająć samochód i będę miała spokój.  Udaję, że nie słyszę, nadal wertuje dokumenty gdy nagle dostrzegam informację, że od decyzji komornika mam prawo w ciągu 7 dni się odwołać. Dlaczego mnie o tym nie poinformował? Bo nie w jego gestii, nie w jego interesie? Przecież to jego obowiązek poinformować mnie o moich prawach. Już dobrze wkurzona wywalam Pana komornika za drzwi informując go, że mam 7 dni. Moich 7 dni, które mam prawo wykorzystać i które na pewno wykorzystam.
Po jego wyjściu dzwonię do Sądu w Kielcach pytając, jak to możliwe aby nieboszczyk był stroną w sprawie? Według jakieś tam Pani okazuje się, że nieboszczyk to nie znaczy, że niebyt i tym samym może brać udział w sprawie. Wydaje się tej Pani, że rozmawia z głupkiem bo nie sądzę aby taki absurd wypowiedziała wobec osoby ot choćby w swojej branży.
Zaraz potem dzwonię do wierzyciela z zapytaniem..dlaczego czekali ponad 15 lat na spłatę? Dlaczego nie poinformowali ot choćby po śmierci Mamy, gdy przejmowałam spadek?  Gdy dług wynosił 200 zł? W odpowiedzi słyszę, że mieli czas i sobie czekali. Jasne, że mieli czas, myślę sobie..to najlepszy sposób na zarabianie kasy, na generowanie długu.
Ponieważ za kilka dni mam kolejny wyjazd do Niemiec do pracy, idę do prawnika. Opłacam koszty i całą sprawę pozostawiam jemu. Po pewnym czasie wygrywam sprawę, mój adwokat dodatkowo składa skargę i na wyrok ale i występuje dla mnie o odszkodowanie za straty moralne. Dla mnie sprawa zakończyła ię pomyślnie..ale ile osób w takiej sytuacji po prostu zezwoliły by komornikowi na ściąganie długu czy zajęcie swoich ruchomości? Dlatego zawsze twierdzę, że w Polsce zdarzyć się może wszystko. Polski sąd często nierządem stoi, a ten kto ma kasę ma większą szansę na wygraną, niż biedny, niewykształcony czasami nieszczęśnik.

Ileż kobiet nie musiałoby jechać do Niemiec, gdyby nie niesprawiedliwe decyzje urzędów i instytucji, niesprawiedliwe wyroki, które zmuszają je do rozłąki z rodzinami. Często powodem jest choroba kogoś z rodziny, bo w polskich realiach .."nie masz kasy, nie masz zdrowia".
Niewiele kobiet wie, że w ekstremalnych sytuacjach możliwym jest uwolnienie się od długów poprzez ogłoszenie upadłości konsumenckiej, czy dzięki postępowaniom układowym. Często w wyniku błędnych decyzji /jak w moim przypadku/  wystarczy powalczyć o sprawiedliwość. Ale wiele kobiet w takich sytuacjach, czuje się jak w sidłach, bezbronna i bezsilna. I wtedy mając ten przysłowiowy nóż na gardle, pakuje walizki i wyrusza na "saksy" do Niemiec.
I takim ludziom ja wraz z moją przyjaciółką, a teraz i z innymi członkami Ruchu Sprawiedliwości Społecznej pomagamy. Piszemy pisma, kierujemy do właściwych organów, nieraz wspomagamy "kromką chleba". Bo warto...bo dzisiaj ktoś a jutro znowu może paść na mnie. Bo jeśli robimy  coś co nas uszczęśliwia, to znaczy, że znaleźliśmy najlepszą z możliwych kombinacji. Bo uśmiech kogoś komu pomogliśmy to dar bezcenny.
/EE/

2 komentarze:

  1. Te polskie sądy. I wobec mnie przed laty pewna pani sędzina (żeby było "śmieszniej" pani prezes sądu) dopuściła się bezprawia "w majestacie prawa". Wkrótce potem zachorowała - dziś już "wącha kwiatki od spodu", a ja nie potrafię ukryć satysfakcji, kiedy myślę, że to za moje krzywdy. Moje i innych kobiet, które skrzywdziła ferując swoje "sprawiedliwe" wyroki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykre jest to, że nasi politycy i urzędnicy stosują wobec nas tego rodzaju bezprawie. Szkoda kobiet i ich rodzin a szczególnie dzieci, które nie są nikomu nic winne. To jest nasza narodowa tragedia, to co się od lat w naszej Ojczyźnie dzieje :( Wstyd i hańba!

    Moc serdeczności Ewuniu

    OdpowiedzUsuń