Jestem na miejscu.
Kolejny dom...kolejna rodzina...i nowy pacjent cierpiący na demencję.
Przywitanie...zawsze
wpierw podchodzę do pacjenta...dotykam go lekko dłonią i krótko się
przedstawiam. Staram się aby mój głos nie był ani za cichy ani za
głośny. Następnie pytam go o imię...jeśli wcześniej sam nie podał.....to
ważne a może i najważniejsze bo wszystkie rozmowy będę zaczynała
właśnie od zwrócenia się do niego po imieniu. To właśnie imię jest
słowem, które człowiek słyszy najczęściej...przez całe swoje życie.
Komunikat ten ma dla seniora ogromne znaczenie - bo " ktoś kto zwraca
się do mnie po imieniu, zna mnie, a więc nie jest obcy".
Imię przypomina o jego własnym "ja" więc winien je słyszeć jak najczęściej.
Jeśli
nie zareaguje na swoje imię, powinno się go delikatnie dotknąć (stąd
czynię to już przy przywitaniu...aby znał mój dotyk. Każdy czyni to
inaczej.), aby pacjent miał pewność, że mówię właśnie do niego.
Nigdy nie zapominam, że gdy chory nie rozpoznaje już krewnych, znajomych to zawsze zareaguje na dotyk i znane głosy.
Ważne
jest aby zawsze, gdy zwracam się do niego zachować stały kontakt
wzrokowy. Nigdy go o nic nie pytam, gdy znajduję się z dala od niego, w
innym pokoju albo gdy stoję za nim. Jeśli widzę, że jest rozkojarzony
wtedy w ten znany mu już sposób dotykam jego dłoni lekko ją
przytrzymując aby spojrzał na mnie. Wtedy mogę przypuszczać ,że moje
zapytanie zostanie wysłuchane a może i zrozumiane.
Ludzie
z demencją potrzebują naszego dotyku i głosu nawet wówczas gdy nas nie
rozpoznają...gdy mówi do nas "pani" ..albo innym imieniem.
Pamiętam
pacjentkę, która pomimo napomnień rodziny....przez 2 miesiące zwracała
się do mnie "Barbara". Tłumaczyłam rodzinie aby nie przykładała do tego
wagi...bo w naszych kontaktach z pacjentem nie możemy oczekiwać, że da
się wyrównać bilans zysków i strat. Nasz pacjent nie potrafi nam się już
zrewanżować.
I
jeszcze jedna ważna sprawa o której często zapominają opiekunki.
Zapominają, że nasza komunikacja werbalna i niewerbalna powinna być
zgodna. Na nic zda się uśmiech czy miłe słowo gdy np. z obrzydzeniem
będziemy dotykać pacjenta.
Jestem
już po oficjalnym przywitaniu z moim pacjentem...bacznie mnie obserwuje
z lekkim uśmiechem....przytrzymuje moją dłoń mimo, że teraz rozmawiam z
jego rodziną. Chyba mnie zaakceptował...trudny początek mam już za
sobą.
Ale
nie zawsze tak bywa...może się zdarzyć, że na nasze "dzień dobry"
spotyka nas obrona i sprzeciw wobec nowej rzeczywistości. To częsty
rytuał, a nie rzeczywiste odrzucenie pacjenta.
/EE/
Bardzo mądre rady, podajesz w swoim poscie. Warto wziąć je do serca i tak właśnie postępować, a wtedy i relacje są bardziej pozytywne, które z pewnością ułatwiają pracę. Bardzo dziękuje :) Moc serdecznosci Ewuniu
OdpowiedzUsuńDziękuję że mogłam przeczytać dobre rady opisane z takim emanującym spokojem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń