poniedziałek, 25 grudnia 2017

Święta




Po sześciu latach nareszcie spędziłam wigilię w domu. Pod własnym dachem, w rodzinnym domu. Z dala od kartofelsalat, z dala od naburmuszonych czy też nie nieświadomych świąt podopiecznych.
Kiedyś dawno temu uciekałam z domu do Niemiec...nie tyle za chlebem co z dala od wspomnień, od łez. Chciałam zapomnieć ale i chciałam zacząć coś nowego.
Zdarzało się, że przez te lata święta wypadały  mi w Polsce....ale i wtedy spędzałam je nie w swoim domu ale u ciotki, u przyjaciół. W którymś jednak momencie..po 13 latach wędrówek, zwiedzania Niemiec, poznawania rodzin i ich tradycji nagle zrozumiałam, że nie jestem kosmopolitką. Nie będzie dla mnie ojczyzną miejsce, które oferuje mi łatwiejszy chleb, mniej stresowe życie. Nagle też zrozumiałam, że w mnogości różnorakich agencji pracy nie ma uczciwych, nie ma rzetelnych. Że wszystkie nastawione są głównie na kasę nie dostrzegając człowieka, nie dostrzegając łez, nie dostrzegając, że balansują na granicy bezprawia. Dostrzegłam, że wiele opiekunek za kilka srebrników, za miłe słówka są gotowe innej kobiecie, innej opiekunce rzucić kłody pod nogi, wyrządzić mimo zapewnień o empatii, drugiej kobiecie krzywdę.
Ta praca, te nierzetelne agencje a wreszcie i pseudo opiekunki sprawiły, że zapragnęłam domu. Sprawiły, że doceniłam ciepło domu rodzinnego, polskiego opłatka,lampek na mojej choince...i ta cisza, spokój.
Dojrzałam, do stawienia czoła rzeczywistości, którą porzuciłam 13 lat temu. Porzuciłam bo musiałam także ratować swój dobytek, dobytek mojej Mamy. Nie jechałam do pracy z misją..bo należy ratować biednych niemieckich staruszków. Jechałam dla kasy i tylko dla niej. Na długie lata musiałam nauczyć się zawodu opiekunki. Na długie lata musiałam być opiekunką. Tłumaczyłam sobie wiele razy,,,że pomagam, że czynię dobro. Ale niemiecki senior bardzo szybko pokazał mi kim jestem dla niego. Bardzo szybko pokazał mi kim jest dla niego Polka. Polskie agencje zaś wiernie wtórowały tym niemieckim seniorom.
W tym roku postanowiłam za wszelką cenę ponownie spróbować żyć w Polsce. Nawet o chlebie ze smalcem, ale w Polsce. Ojczysta rzeczywistość nie zmieniła się tak bardzo. Nadal lubimy narzekać, nadal politykujemy na ulicach, w pracy, w domach. Nadal nie potrafimy wypoczywać. Nadal w wielu domach bieda. Jakże szybko można przyzwyczaić się do biedy..zwłaszcza gdy dosięga ona innych. Smutne. Nie zmieniła się ta polska mentalność choc wypiękniały miasta i wioski.
Wczoraj...gdy przed wigilią poszłam na cmentarz do moich rodziców spotkałam wielu ludzi. To także, jakże polskie...pamięć o bliskich, to ciepło serc. Tego nie zobaczy się w Niemczech. To trudno dostrzec nawet w dzień Wszystkich Świętych.
Po niecałym miesiącu pracy w Polsce przekonałam się, że można jako opiekunka zarobić adekwatne pieniądze jak te w Niemczech, także tu w Polsce. Mało tego od rodzin, którym pomagam dostałam prezenty świąteczne, dobre słowo i uśmiech. Dostałam podziękowania za to, że jestem, że jestem wśród nich aby im pomóc w opiece nad ich rodzicami. Usłyszałam, że jestem dobrą, wspaniałą opiekunką. Ja...ta pyskująca Ewka...tak często obrażana przez te opiekunki, dla których praca jest misją...usłyszałam, że jestem dobrą opiekunką. Miłe i jakże bezcenne słowa z ust moich rodaków. Czuję, że jestem na swoim miejscu. Że pomagam polskim seniorom, polskim rodzinom. Że gdy mówię o Wigilii to ja i rodziny podopiecznych mamy na myśli karpia, opłatek, 12 potraw.
Będąc w moim mieście ponad miesiąc i próbując się odnaleźć w polskiej rzeczywistości, na polskim rynku udało mi się także pomóc /znaleźć pracę/ wielu opiekunkom, które chwilowo jeździć do Niemiec nie mogą. Pomóc także emerytkom i rencistkom, które pragną dorobić do swoich rent. Ale przede wszystkim pomóc wielu rodzinom, polskim seniorom, którzy dziękują uśmiechem za każdy ludzki gest, za każdą pomoc.  Wielu moich dawnych przyjaciół i ludzi mi bliskich ..teraz gdy po wielu latach zwracam się do nich o pomoc czy to dot. rachunkowości czy propagowania moich idei i zamierzeń są mi chętni i przychylni.  Lekarze i pielęgniarki, którzy są często moim pomostem pomiędzy mną a rodzinami, a także księża, którzy najlepiej wśród swoich parafian znają ludzi i rodziny potrzebujących pomocy....wszyscy Oni bez opłat, z uśmiechem starają mi się pomóc, doradzić. Wiedzą, że mój plan na życie poza źródłem utrzymania da uśmiech wielu ludziom.
Czasami myślę, że chyba nieważne dokąd pójdę, nieważne co będę robiła i z kim.....bo moją dominującą intencją jest widzieć to ..i szukać tego co chcę a więc dostrzec i odnaleźć sens tu..w moim mieście..w moim kraju....w moim domu..przy moim stole, który w wigilijną noc  nakryty był białym obrusem.
A nocą...spacerowałam po jeleniogórskich ulicach..Przez okna zaglądałam ludziom do domów...Do mojego woreczka skarbów zbierałam zapachy tego magicznego czasu...także zapach natury. Otworzyłam swoją duszę na te dary natury. A dzisiaj stojąc nad grobem mojej Mamy....mogłam wreszcie wyrzucić .."Mamo wróciłam". "po 13 latach włóczęgi do wrogiego mi kraju, wróciłam do domu". "Jestem gotowa by stawić czoła polskiej rzeczywistości, by stawić czoła nowemu. By na nowo wdychać zapach mojej  ziemi po deszczu".

Życzę wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.  Nadziei i własnego skrawka nieba, zadumy nad płomieniem świecy, filiżanki dobrej, pachnącej kawy, piękna poezji, muzyki, pogodnych świąt zimowych, odpoczynku, zwolnienia oddechu, nabrania dystansu do tego, co wokół, chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami.
I tego Wam życzy zawsze szczera i oddana Ewa Elzbieta /EE/





4 komentarze:

  1. Ewo, jaki piękny, wzruszający post. Dziękuję. Szczęśliwych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisane Ewo . Twoje przemyślenia są dla mnie bardzo ważne i jakże bliskie . Dziękuję . Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wesołych Świąt. Przede wszystkim zaś spokojnych i zdrowych.
    Dziękuje za komentarze

    OdpowiedzUsuń