czwartek, 21 grudnia 2017

Idą święta.



Czekam na te święta mimo, że spędzę je z dala od moich bliskich. Ale w kraju, ale w domu. Nie wśród obcej kultury, obcej tradycji, bo przecież kartofelsalat nijak się ma do dwunastu potraw wigilijnych, do 12- stu apostołów.
Odpoczywam też od fb. Próbuje się na nowo odnaleźć w polskiej rzeczywistości. Po 13- stu latach włóczęgi marzę o powrocie do domu na stałe. Na nowo uczę się więc wstawania porannego do pracy, uczę się wysłuchiwać polskiego narzekania  na wszystko i wszystkich. Polska rzeczywistość....zabiegana, zestresowana, biedna...tak żyłam przez ponad 30 lat. Potem wypad do Niemiec by powrócić do miasta, które powoli zamienia się w miasto seniorów. Które o 16- 17 godzinie zasypia. Puste ulice, puste sklepy. Przez te lata zmieniło się moje miasto...nie zmienili się tylko Polacy i nie zmieniły się święta. Chociaż pamiętam czasy, gdy człowiek uradowany dostał w sklepie trochę szynki, kupił świeżego karpia. Z zakupami gnał do domu, bo idą święta. Bo mając szynkę już czuł, że idą święta.
Teraz wszystkiego jest pod dostatkiem. Nie trzeba dwóch dni stać w mięsnym by dostać kawałek schabu, kiełbasy suszonej. Gorączka przedświątecznych poszukiwać jakby opadła. A może to ja się zmieniłam. Dorosłam i zatraciłam radość świąt.
Od kilku dni, gdy tylko dzień się obudzi wydzwaniają do mnie agencje. Polują, by wraz z nadejściem nowego roku zapewnić niemieckim seniorom polską opiekę. Więc dzwonią, więc kuszą. Ba twierdzą nawet, że to wszystko w trosce o mnie, abym miała pracę.  Bo w styczniu będzie problem, bo w styczniu mogę zdechnąć z głodu jeśli tylko teraz się nie zdecyduję.
A ja czekam na święta. Czekam na wigilię. Szykuję potrawy, zbieram ale i wysyłam życzenia.
I znowu telefon...i znowu zatroskana firma. Zatroskana o mój byt w nowym roku. Odbieram kolejny telefon...i tak trochę na wariata zanim odezwie się Pani "troskliwa" o mój byt......dziękuje za życzenia świąteczne, za pamięć. Na chwilę zapada milczenie..ale tylko na chwilę, bo już za sekund parę pada propozycja pracy. Zero reakcji na życzenia, zero reakcji na wzmiankę o świętach. Jest tylko oferta pracy, bo Panie, bo agencje czując swój bliski koniec dwoją  się i troją by jeszcze jakąś jedną, durną załapać na miłe słówka, na czcze obietnice. Nie ma więc słów o polskim karpiu, uszkach czy kutii i opłatku. Jest oferta, jest praca, a zaraz potem groźba upstrzona motylkami, że jak teraz odmówię to w styczniu nie będzie już pracy. Że potem nikt z niemieckich seniorów nie będzie mnie potrzebował. O ja nieszczęsna....myślę sobie. To przyjdzie mi zemrzeć z biedy i z cudownego ozdrowienia wszystkich niemców. Bo wraz z wybiciem 2018 roku nagle Alzheimer, Parkinson, Udary i Wylewy umrą śmiercią naturalną a mnie pozostanie pójść na żebry. I te kochane moje agencje chcą mnie przed tym uchronić.
 A ja niewdzięczna jeszcze grymaszę i marzę  o świętach. O rodzinnym stole, o białym obrusie. O choince...i miejscu na samym jej szczycie, o miejscu gdzie gwiazda betlejemska styka się z sierpem księżyca, właśnie tam..w takim miejscu  chcę ujrzeć uśmiechnięte twarze moich najbliższych..tych których już nie ma, tych z którymi nie zdążyłam się pożegnać. Chcę ujrzeć uśmiechniętą twarz mojej Mamy, Babci.
/EE/


2 komentarze:

  1. Pani Ewo. Święta idą i zapomnieć o pracy, co kuszą bzdetami zachukani Polacy. Ma PAni racje. Kazdy wie czego chce i czego potrzebuje. Ja mam 5 dzieci, kiedy urodziło sie najmłodsze widziałem je tylko chwilę i już czekała na mnie taksówka na busa do Niemiec. Wszystko robiłem pod potrzeby rodziny, bo zadłużenie, bo cięzko z pracą, bo wciąż kasy i perspektyw brak. Mijają 4 lata a ja jestem wciąż w wyjściowej pozycji. Jeźdźę dużo. 8 miesiecy w Niemczech rocznie. I co wciąż jeszcze zadłużenie, na to czy tamto jeszcze brakuje. Kiedy nadchodzi czas Bożego Narodzenia Agencje kuszą dodatkowa kasa, szybkie pieniądze. Może i jest to dobra dla osób samotnych, lepiej je spędzić z kimś niz samemu. Ale w przypadku rodziny na co mi te 150 euro wiecej jesli w ciągu roku mogę sobie to spokojnie odłożyć. Kasa, kasa, kasa. A co potem. JUż mam słaby kontakt z dziećmi. Był czas że od niechcenia w wekedny do mnie na Skype dzwonili, teraz każdy zabiegany, swoje towarzystwo. I co Przyjeźdżam w miare regularnie na swoje urlopy miesiąc i w ciągu tego miesiąca do 2 tygodni jest tato, potem zaczynam wszystkim przeszkadzać. Kiedy wreszcie pojedziesz. Czy tak powinno wyglądać rodzicielstwo? Ale cóż za marne pieniadze zostać tu i być w delegacjhach poza domme. To lepiej już do tego Rajchu jechać. I tak koło się zamyka, a czas biegnie nieubłaganie i liczę sie z tym ze kiedyś już własciwie niedługo usłyszę gdzie byłeś jak byłeś potrzebny. Teraz nauczyliśmy się żyć bez Ciebie. Nie traktuję tego na poważnie, jednak w swoich przygnębiających sytuacjach rozważam również i taki scenariusz. Ale teraz wrqacm na święta do domu. Cieszę sie niezmiernie bo to niezaplanowany wyjazd, rodzina chcąc zaoszczędzić kase dała mi urlop świąteczny. Ja się cieszę, oni sie cieszą i tak powinno być a nie szukanie naiwnego że ma uratować Niemcom życie. To inna juz kultura wedle nas, ale dopóki mają dzieci i rodziny, i dopóki uwazają sie za światowców to na co im jakiś polaczek co to świata nie widział, wiele nie słyszał i ma zupełnie inne pojęcie o życiu. Nie ma sie co spinać. Dobrze zaplanowany rok jest owocniejszy niż szukanie śzczęścia na siłę. A to że w kraju narzekamy, no cóż mamy poważne braki, jesteśmy coraz bardziej tego świadomi i to włąsnie powoduje nasz wewnętrzny ból i protest, który potem afiszujemy. Ale ja zawsze powtarzam, ze brakuje mi Polski, tego innego spojrzenia, tego nieułożonego codziennego zaganiania a ni9e monotonni i mechanizacji. Dla mnie osoby w Niemczech funkcjinyją jak maszyny. Zrobić coś inaczej to sie w głowie nie mieści. Ma być tak i koniec. Nie ważne czy zrobię to lepiej szybciej. Ale po ichniemu. Tak to widze i postrzegam. Jednak pod kątem wspólnotowym ich pewne braki wypełniają ich zaufanie do osób już poznanych i to również fascynuje. Dlatego filozofując kazdego dnia odkrywamy siebie i innych na nowo, szczególnie wśród osób które juz poznaliśmy, kontynuujemy znbajomosci i je wciąz odnawiamy, bo jak nie to co nam pozostaje? {ustka która własnie teraz doskwiera niemiecki8m staruszkom i starcom. Mieli wiele, byli, brylowali i cos sie stało ze juz tego nie ma. Jak tu żyć bez bycoa kimś. To nasze wyzwanie i nasza misja. A przy okazji uczymy sie sami jak sobie My z tym poradzimy. Podobnie jak Pani wraqcając do kraju , szukając normalności wśród nowycg wyzwań. Oby świeta napełniły Pania i innych nadzieja na lepsze jutro i światlejsze spojrzenie na siebie. Czego Pani i innym Życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak...wszyscy opiekunowie..tak Panie jak i Panowie płacimy wysoką cenę za te euro. Czesto kosztem rodziny, kosztem zdrowia, kosztem własnego zycia.....dla kilku euro.....
      Wiem, że idzie ku lepszemu..powoli wyrównują się stawki w niemczech i w polsce...i jestem pewna ,że przyjdzie czas gdy opiekunki godnie zarobia i w Polsce. czego sobie i wszystkim życzę.

      Usuń