środa, 28 marca 2018

opiekunki żądne sensacji



Parę dni temu ostrzegałam przed miejscem pracy w Oldenburgu. Napisałam post, prosiłam o udostępnianie ale też i liczyłam, że osoba, która otrzyma tam zlecenie do mnie się odezwie. Nie była to przysłowiowa mina, miejsce gdzie bito mnie, głodzono czy ubliżano ale jednak miejsce zupełnie nie przygotowane na obecność opiekunki.  Te miejsce, moje przeżycie tam opiszę w osobnym poście.
Mój post się ukazał...i już za chwilę otrzymałam mnóstwo wiadomości z zapytaniem "a co to za miejsce" , "a co tam jest nie tak", "a z jakiej firmy"? Na moje zapytanie czy dostały tam ofertę odpowiadały..."nie, ale jestem ciekawa".
Jedna z opiekunek, mój gość na stronie posunęła się nawet dalej. Poinformowała mnie bowiem wpierw, że widziała ofertę na któreś z grup, po czym zainteresowana wypytywała o szczegóły. Nie chciałam wyjawiać wszystko tej Pani, bo sztelę odradzałam ale to nie znaczy, że chciałam to miejsce oczerniać. Po kilku minutach rozmowy z ową Panią, gdy mówiłam, że jutro już wyjeżdżam otrzymałam nawet radę, że muszę się pakować, jakbym sama nie miała tej świadomości. Traciłam czas na fb bo chciałam w ramach tej naszej solidarności jeśli już nie odradzić wyjazdu na te miejsce to przynajmniej opisać te miejsce, by kolejna opiekunka miała wiedzę dotyczącą nowego, trudnego miejsca. Po kilkunastu minutach proszenia o podanie nazwy grupy, by w niej móc dać ostrzeżenie nagle moja empatyczna rozmówczyni powiedziała "nie mam czasu szukać, muszę do pracy". Po co więc do mnie napisała...po co wypytywała?...szukała sensacji czy wręcz chciała mi powiedzieć jestem gnidą...wiem ale nie powiem...
Chcę wierzyć, że kilka moich komentatorek, które w komentarzach podały mi nazwę grupy, wiedząc, że do niej nie należę same udostępniły mój post. Wierzę, że kierowały się myślą, że trzeba ostrzec, że trzeba pomóc ..ot tak z potrzeby serca. Nie pytając o nic, nie szukając sensacji. Bo dobroć , chęć niesienia pomocy wynika z potrzeby serca..nie dla poklasku, nie dla fanfar.
Teraz trochę może odbiegnę  od tematu..choć chyba nie bardzo.
Otóż jedna z Pań "bardzo" prosi o podanie choćby jednej osoby, której rzeczywiście się pomogło. Pyta dlaczego nie ma podziękowań na stronie. Otóż każdy wie, bo o tym często mówiłam, że gwarantuje każdej osobie anonimowość. Jeśli przeglądam ich umowy też dopiero po wyrażeniu przez nich zgody umieszczam w grupie czy na stronie. Dałam komuś słowo i mam zamiar zawsze go dotrzymywać. Jedne opiekunki dziękują inne nie...ale też i nie o podziękowania chodzi. Bo tak jak mówiłam, chęć pomocy musi iść z potrzeby serca a nie poklasku, podziękowań itd. Parę osób dołączyło do grupy chcących pomagać, inne nie. Ale to też nie jest argument by komuś odmówić lub nie udzielenia pomocy czy choćby wsparcia. Jeśłi ktoś mi nie wierzy..ma prawo. Niech nie ufa, niech nie ufa później prawnikowi, niech nie ufa lekarzowi....tylko co wtedy pozostanie? ..nic, pustka, bo taki niedowiarek pozostanie w razie problemów sam o ile i sobie potrafi zaufać.
Niezależnie jak ostrożni jesteśmy przeżywamy czasem chwile grozy. Może to być strach przed zobaczeniem stanu konta, lub po wejściu na wagę po zaniechaniu ćwiczeń. Tak ...wszyscy doświadczamy chwil grozy ale czasami możemy za nie winić tylko siebie...choćby wtedy gdy przestaniemy ufać drugiemu człowiekowi, sobie.
Opisane zdarzenia sprawiły, że i ja straciłam wiarę w empatię, dobroć opiekunek. Że chcą i potrafią pomagać. Dostrzec drugiego człowieka w potrzebie. Wiem, że "dobrodziejstwo upokarza zawsze: chcemy pozbyć się go i pamięci, żeśmy go doznali, i myśli żeśmy czyjeś potrzebowali pomocy" /J.I.Kraszewski/ ale i wiem, że Bóg wybrał dla nas to miejsce, w którym nasza największa radość spotyka się z największą potrzebą świata. Z potrzebą drugiego człowieka.
Dziękuję wszystkim Paniom, które wsparły mnie, pomogły gdy poprosiłam o pomoc. Tak same, od siebie, z potrzeby serca.
Wstyd mi..za wszystkie Panie, które w pogoni za tanią sensacją pokazały mi twarde serca, zimne, wyrachowane charaktery. O tym, kim naprawdę jesteśmy, nie świadczą nasze zdolności...tylko nasze wybory. I o tym niech te Panie nie zapominają.
/EE/




4 komentarze:

  1. cóż może bez komentarza,,,,,,,pozdrawiam Ewo,,i nie spogladaj na te osoby co zawsze są na nie,,tylko spogladajmy na ta strone gdzie potrzeba podania reki jest wielka,zdrowka,,

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewo. Jak zwykle czytam Twoje posty. Ja będąc akurat na zleceniu niewiele miałem czasu na uczestnictwo w FB. Jednak teraz w międzyczasie pomiędzy pobytem w DE a oczekiwaniem na przejazd do domu siedzę i czytam.
    Praca opiekunki/na gdziekolwiek jest należy do ciężkich i nie do końca docenionych. Jednak jak większość osób o tym rozprawia bez wskazywania czy to do końca dobrze czy źle, okazuje się, że coraz częściej opowiadają się czy bardziej stanowczo wyrokują osoby z minimalnym doświadczeniem. Bywają również tzw dinozaury co to już przeszły wszystko oprócz własnej śmierci, ale i tak doskonale wiedzą co dalej i jak powinni inni postępować względem nich i ich wyroków. Jak wiesz zawsze i wszędzie 20 % populacji jest w stanie wypowiedzieć się za pozostałe 80 % wyrokując że ich wiedza jest wystarczająca. A każdy wie lub przynajmniej powinien że nigdy nie ma wiedzy pełnej i wystarczającej. Nie można wyrokować po stwierdzeniu mój pacjent ma raka wiec twój pacjent rakowy również musi jeść to , tak spędzać dzień, czy tak reagować. I tu właśnie wychodzi nasza wiedza i doświadczenie. Roztropny przeczyta, jeśli coś może to doradzi, ale nie udziela się dalej bo ja wiem i nikt inny. W splocie tych wszelkich czatowych informacji zagubi się wątek główny, powstają wątki oboczne i tak z tematu robi się "gówno burzę" jak to niejeden stary wyjadacz ocenia. I ma rację. Doradzać można ale jeśli się jest takim ekspertem jak opiekunka po 4 zleceniach to najlepiej aby wydała poradnik. Zdobędzie popularność i pieniądze. Może wtedy przestanie tu przyjeżdżać i trąbić, że inni zabierają jej lepsze miejsca. Masz racje, szacunek do siebie jest odniesieniem do innych. Czasami bywają jakieś sytuacje odbiegające od tej reguły, jak to w życiu. Nie ma stałych schematów. Po to jesteśmy inni, aby móc swoją wartość przekazywać innym i nią się dzielić. Ale o tym to tylko na KLECHOWSKICH KAZANIACH się mówi. Menagerowie i inni wielcy mentorowie świata nazywają to własną drogą, zawsze dodając do sukcesu. A przecież gdybyśmy wszyscy byli doskonali jak monotonny byłby świat. I tu dopiero wkaraczają mentorowie, którzy nie afiszują się, są bo są dla świata i ludzi dostępni, zaangażowani i gotowi na reakcje. Ale nie znajdzie ich ten kto posiadł już cała wiedzę i wszystko wie. Nie znajdzie ich ten kto widzi tylko świat względem swojej umiłowanej postaci. Nie znajdzie go ten kto nie chce. I tak jest z TOBĄ. Dla dużego grona osób jesteś mentorem, choć sama nie używasz tego słowa. Dajesz innym rady i Ci co w nie wierzą i nie raz Ci zaufali, potrafią powiedzieć dziękuję. A pożeracze umysłów i inni nawiedzeni szukający pożywki w postach innych, cóż ... pozostawiam bez komentarza. Niemniej jednak gdyby nie było baranów nie potrzebni by byli pasterze. Gdybyśmy wszyscy byli tacy sami nie byłoby portali społecznościowych bo każdy by wiedział to samo. A skoro tak nie jest to Twoja idea, Twoje przesłania są na czasie, pomocne każdemu kto chce je odszukać lub znaleźć. Pozostali to tylko cienie na drodze, zamazane znaki co czasem nas przestrzegają, czasem naprowadzają. Bo taki już jest ten świat. Każdy symbol, każdy znak, każde zdarzenie nie pozostanie bez echa.

    OdpowiedzUsuń
  3. to było Opiekunkowo"bodajże.Moja koleżanka pracuje w opiece też i czasami czyta mi co te kobietki wypisują,no cóż...................

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to mówią"dobrymi radami piekło jest wybrukowane", ale jestem z tobą, mimo wszystko trzeba pomagać nie oglądając się na durne komentarze.
    Ja sama ciągle się uczę, jeżdżę dopiero od roku.Teraz 4 raz w to samo miejsce.Ja jestem zadowolona z tej stelli i bardzo bym chciała mieć zmienniczke,którą tak jak mnie pdp i rodzina zaakceptuje.Zawsze dokładnie przekazuję obowiązki, mówię czego się spodziewać i na co szczególnie zwrócić uwagę. Nic z tego, wszystkie odpadają, 2 zostały odesłanie przez rodzinę po tygodniu.Ale czego się spodziewać jak pierwsze słowa przybylej zmienniczki"o ku.... ile tu jest do sprzątania", potem "muszę zapalić",a dopiero potem powitanie i przedstawienie.Przyznaje miejsce nie jest lekkie,trzeba popracować i robić to z sercem,a to widocznie za dużo.

    OdpowiedzUsuń