niedziela, 16 grudnia 2018

Wyrodna córka..wyrodny syn. Dzieci naszych podopiecznych


Jakże często opiekunki zauważają brak zainteresowania rodzin ich chorym rodzicem. Często są to tylko smutne wyznania ale i bywa tak, że empatyczna opiekunka wręcz z ogromnym oburzeniem stwierdza, jak to musi sama wszystko bo rodzina ma to w przysłowiowej dup..... Oskarżając nie zapomina nigdy dodać, że to Niemcy ..bo My Polacy to mamy serce, umiemy się opiekować i w ogóle jesteśmy najlepsze.
Rzadko kiedy opiekunka na chwilę się zatrzyma ..by pomyśleć dlaczego ta rodzina "zaniedbuje" swojego członka rodziny. Jaki jest powód ?
Nigdy nie osądzałam w tym względzie zachowania rodzin. Zawsze gdzieś w podświadomości zakładałam, że może faktycznie nie mają czasu, może faktycznie są tak zmęczeni trudami dnia codziennego że chcą tak po prostu wieczorem, po pracy odpocząć. Czasami zakładałam, że mają jakieś inne ważne powody, jakieś żale, niedomówienia czy też pretensje. Niewyjaśnione sprawy z wcześniejszych lat. Może to wynika z faktu, że ja najpierw staram się dostrzec w drugim człowieku to co dobre, co godne jest uwagi.
Moja obecna podopieczna..okolice Bremen...Jestem tutaj już drugi raz..więc mogę stwierdzić, że znam tę rodzinę od pół roku. Pół roku obserwacji, zadumy, zastanowienia się.
Córki..dwie. Odwiedzają matkę raz na miesiąc. Wizyta pół godziny. Mieszkają blisko..10 minut drogi. Ktoś by powiedział..wyrodne córki. Nie dbają o matkę. Ja milczałam, obserwowałam..
Dzisiaj odwiedziła jedna z córek matkę. Wie, ode mnie, że Pan Mąż..a Jej ojciec jest trudny we współżyciu.Jego ciągłe zmiany nastrojów, wybuchy złości, rzucanie rzeczami o ścianę czy podłogę bardziej mnie męczą niż agresywna podopieczna z Alzheimerem. Pisałam o Niej.
I właśnie dzisiaj powiedziałam o tym córce...że jestem zmęczona Panem Mężem. Ze najchętniej już bym wyjechała.
I nagle córka wyznała" Ewa, a jak myślisz dlaczego ja tak rzadko odwiedzam Matkę ? Też mam go dosyć z tą jego agresją, despotyzmem i myśleniem że wszystko robi najlepiej. To o czym mi opowiadasz..o tym wydzielaniu jedzenia Matce w zależności od humoru, o szarpaniu Jej, wykrzykiwaniu ja znam z autopsji. Dlatego tak rzadko tutaj przychodzę. I cieszę się, że Ty tu jesteś, czy też inna Polka, że pomagacie mojej Mamie mimo, że to trudne."
Pokiwałam głową. Rozumiem. Nie potępiam ich decyzji, Nie osądzam.  
Nie osądzajmy członków rodzin gdzie akurat przyjdzie nam pracować. Starajmy się ich zrozumieć. A jeśli już nawet trafimy na egoistyczną córkę o której często mówi się wyrodna..to wybaczmy Jej ale nie osądzajmy. Żadna z nas nigdy nie była na jej miejscu. Żadna z nas nie żyła jej życiem...nie posmakowała jej radości  ani trosk. Jesteśmy tam by pomóc ich choremu rodzicowi..i starajmy się to robić najpiękniej jak umiemy.
Nawet jeśli trafimy na taką wyrodną córkę czy syna pomyślmy....że to nie człowiek modli się do Boga, tylko Bóg modli się do człowieka. Puka do Jego drzwi. Jestem pewna, że nadejdzie dzień gdy zapuka także do takiego wyrodnego syna czy tez córki. 
I na koniec taka mała moja rada. 
Jeśli będziemy żyli jako ofiary okoliczności, wiecznie skupione na tym, co jest nie tak ze wszystkim i wszystkimi, nigdy nie uda nam się ukształtować własnego życia, jakiego byśmy pragnęli. 
/EE/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz