wtorek, 4 czerwca 2019

Respekt




Jakże często się zdarza, że ta nasza "kochana babunia" wcale taką kochaną nie jest..a zwykłą jędzą czy  żmiją. Obraża nas słowami, bywa złośliwa, zgryźliwa. Naśmiewa się z naszej znajomości języka. Na dodatek wszystkim opowiada jak to źle pracujemy.
Niektóre z Was w takich sytuacjach płaczą, inne się odgryzają, sprzeczają a jeszcze inne pakują walizki i wracają do domu. I ja miewałam takie "babunie"...i ja miewałam dylemat co dalej. Zabić nie można...opieprzyć tez nie bardzo....poskarżyć?..ale komu ?...ktoś pewnie powie agencji co jest raczej dodatkowym chichotem od losu.
Ja w takich sytuacjach stosuje pewien sposób. Może nie zawsze skuteczny..ale przynajmniej poprawiam sobie nastrój na dłuższy czas.....bo dać pstryczka takiej żmii to dopiero frajda.
Wybieram najpierw dobry moment...Jaki to dobry moment - ktoś zapyta ? Ano taki, w którym nasza "babunia" nie jest podenerwowana, w miarę spokojna, rozluźniona wielka dama. Pamiętajmy abyśmy same w tym momencie były spokojne, w miarę radosne.
"Wdziewamy" na siebie fartuszek pokory, trochę nierozgarniętej laluni ale chętnej do nauki, ładny, skromny uśmiech i udajemy się do naszej damy. Przepraszamy, że przeszkadzamy...ale ona taka mądra i dobra, to na pewno nam pomoże. Otóż uczymy się języka i nie bardzo sobie możemy poradzić z jednym słowem. Nie rozumiemy go i czy Ona taka mądra zechciałaby nam wytłumaczyć.
Nasza Dama rośnie..bo przecież głupia Polka..bez niej sobie nie poradzi. Kiwa nam głową na znak...że ewentualnie pomoże. I gdy już wyraża zgodę..to pytamy ją o znaczenie słowa "respekt"../ my wiemy, że to szacunek, ale pytamy/. Ważne...żadnego w tym momencie uśmiechu..tylko skupienie i czekanie na słowa naszej damy.
Jeśli nasza dama wie, że jest żmiją to będzie uciekała od odpowiedzi..ale wtedy ją delikatnie zachęcamy..że bez niej to my się zapłaczemy..że tylko ona nam może pomóc. Każda ...ale to każda żmija na taki lep się nabierze. I zaczyna nam kochana "babunia" tłumaczyć...że to Achtung. My udajemy, że nadal nie łapiemy, nie rozumiemy. więc nasza dama coś tam kombinuje.Słuchamy ją albo i nie i czekamy na moment by ją prosić.... Prosimy ją, by podała nam jakieś przykłady bo nadal nie bardzo kumamy.....Babunia...na ogół najgorsza żmija..kręci się i wije..jak tu wybrnąć..coś tam klepie..albo i nie.
Pytamy ją więc czy ten respekt to np. respekt do Ojca, respekt do Mamy...a na koniec dorzucamy i ten Achtung dla polskiej opiekunki.  Zazwyczaj nasza dama nie ma wyboru i musi nam potwierdzić. Bywa, że milknie na chwilę..bo widzi, że wpadła we własne sidła..bo przyznać się do szacunku dla polskiej opiekunki...to tego się nie spodziewała.  I gdy w końcu kiwnie nam głową na znak, że "tak"...to wtedy z uśmiechem lub też nie mówimy: " ja rozumiem już i Pani mam nadzieję że juz też"...albo " jak miło że Pani wie o szacunku dla polskiej opiekunki".../mogą być inne wersje..ważne aby były krótkie/..po czym wstajemy ,jeśli siedziałyśmy, i wychodzimy.
Bądźcie pewne....że szacunku tym sposobem nie uzyskamy...ale respekt wobec nas to już na pewno. Już bedzie wiedziała, że sroce nie wypadłyśmy z pod ogona, że swój rozum mamy i co najważniejsze....że my wiemy, że nie traktuje nas z szacunkiem.
I od tego momentu miejmy w d...kochaną babunię. dobre serce chowamy do walizki i wykonujemy tylko to co do nas należy. Nawet usmiech reglamentujcie. Bo jeśli chcemy latać z orłami to nie ma sensu taplać się z kaczkami.
/EE/

1 komentarz:

  1. Na pewno wykorzystam ten przykład.Od dzisiaj słowo RESPEKT to dla mnie magiczne słowo.Dzięki.

    OdpowiedzUsuń