sobota, 17 lutego 2018

Mój doktorek




Uwielbiam tego mojego doktorka. Już kiedyś o Nim pisałam / tekst tutaj /. Często mi doradza gdy jestem w Niemczech, często tłumaczy zawiłości choroby mojego podopiecznego. Często też za moim pośrednictwem ratuje inne opiekunki, które poznaję na kolejnych miejscach, wtedy gdy potrzebują pomocy, porady.
Ale przede wszystkim jestem mu wdzięczna, że swoimi radami "reperuje mi mózg" gdy wracam umęczona nie tylko fizycznie ale przede wszystkim psychicznie do domu. Jest lekarstwem na każde zło, ale potrafi mnie też rozbawić, rozweselić bo nasze rozmowy często podszyte są humorem a i bywa, że sarkazmem. Trzeba bardzo uważnie go słuchać by wyłapać perełki,które później ratują mnie z opresji. Gdy zaczynają się porady dotyczące bezpośrednio mnie, gdy wręcz jest niezadowolony z mojego postępowania, nie ceregieli się ze mną, nie używa przysłowiowych białych rękawiczek, by nie obrazić, nie urazić. Mam tego świadomość, że chce mi pomoc, wiec te razy przyjmuje wręcz bohatersko.
Fakt, mimo, że wobec mnie stosuje taryfę ulgową jak przychodzi do zapłaty za wizytę, to często tej kasy mi żal. Mówi się wprawdzie, że na zdrowiu nie należy oszczędzać, jednak znając swoją naturę kombinuję jakby tu nie przepłacić. I gdy już nasze gadu-gadu się kończy, gdy już zapłacę za wizytę zaczynam dobijać z nim targu, a wiec po raz kolejny przypominam o Jego gadżetach otrzymanych od firm, aptek itd. by już za chwilę wspólnie myszkować po kartonach stojących w rogu gabinetu. Mam więc notesiki, kalendarze, długopisy, kredki. W drugim kartonie próbki leków, kremów, maści. Pakuje do torby prawie wszystko...bo tylu znajomych jest biednych, bo tyle dzieci marzy o kredkach, zeszytach, książeczkach.
Nawet niedawno, dostałam ponad 10 sztuk kremu dla dzieci na odparzenia marki Nivea. Pamiętam gdy je brałam, myślałam Ewka po cholerę ci one. Kilka sztuk dałam biednym samotnym matkom, dwie sztuki zostawiając jednak sobie. I już niecały miesiąc później stała się ona moim wybawieniem. Trafiła mi się bowiem podopieczna z odleżyna na pięcie. Moja zmienniczka próbowała różnych sposobów ale odleżyna jak była tak zniknąć, zagoić się nie chciała. Rodzina, jak to często bywa, głową kiwała, coś tam obiecywała ale nie robiła nic. Zaczęłam więc stosować ten mój krem i już po kilku dniach rana zaczęła się zasklepiać. Niby zwykły krem a zdziałał cuda.
W wolnej więc chwili wykręcam numer telefonu mojego doktorka. Myślę o opiekunkach, moich znajomych i koleżankach które będą szczęśliwe mając ten krem. Bo niby zwykły krem a w sklepach dostać go nie można. Gdy już słyszę w słuchawce znajomy głos lekarza, wpierw jakby zmartwiony, (sądził bowiem, że mam kłopoty),opowiadam o cudowności tego kremu, wypowiadam swoją prośbę, że te kremy z kartonu ma zostawić a część mi wysłać do Niemiec dla naszych niemieckich seniorów nagle zaczyna się śmiać. Po chwili jednak słyszę " dobrze, dobrze Ewa..przestań się już martwić...nie ważne ze ci Niemcy palili nami w piecu...jak potrzeba to babciom i dziadkom pomożemy "..Mimo woli zaczynam się śmiać i zaręczam, że moja Babcia na pewno nie paliła. Po paru dniach dotarła paczka z kremami wraz z dodatkową instrukcją, że wpierw dokładnie ranę osuszyć i jak to najlepiej zrobić.
Obdzieliłam tymi kremami..i moja zmienniczkę i panie w busie. Zostawiałam w domach polskich seniorów gdy widziałam biedę i smutek.
Tak....jak mam nie "kochać" mojego doktorka, nawet wtedy gdy jego pierwsze słowa przy kolejnym spotkaniu brzmią : "Babcia żyje jeszcze?. No Panie doktorze, jak pan tak może....a On się śmieje i mówi " przecież płakać nie będziemy za Babcią".
Teraz gdy działając w Ruchu Sprawiedliwości Społecznej odwiedzam polskie,ubogie domy także mnie wspiera. Doradza, daje kremy czy w sytuacjach ekstremalnych za darmo odwiedza chorych.
To dar..spotkać człowieka, który poza kasą widzi drugiego człowieka. To dar, że mogłam go kiedyś spotkać, poznać i polubić. W świecie, w którym jest tyle oczekiwań, ciężko jest spotkać kogoś, kto bezinteresownie wyciągnie do nas dłoń. Kto zaakceptuje nas z wadami i niedoskonałościami. Kogoś dla kogo sukces materialny idzie w parze z rozwojem duszy.
/EE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz