piątek, 15 grudnia 2017

Śnieżka





uciekłam...
zapadł zmierzch a ja siedzę jak zauroczona 5 km od granicy polskiej i gapię się na Śnieżkę. Za chwilę w gospodzie obok podadzą kolacje -czeskie knedliczki...a ja siedzę i się gapię...a ona gapi się na mnie. Śnieżka, wielka Pani, dumna i poważna. Tutaj ..z tej strony wydaje się taka wielka...a ja taka mała...a te moje troski, smutki są jak punkciki...tutaj nic nie znaczą.
Zapadł zmierzch. zrobiło się chłodno...a ja się gapię.
Przyjechałam tutaj, aby zrobić plany na kolejny rok, który niebawem nadejdzie. Poprzednie sylwestrowe już wiem ,że nie zrealizuję..muszę nowe...muszę sama zastanowić się o czym marzę. Sprecyzować je...bo na razie są takie rozczochrane...jak moja dusza.
Cisza wkoło, a ja, po raz kolejny zastanawiam się jak żyć.
Wiem,że nie żałuję tych minionych miesięcy. Pomogłam komuś kto potrzebował wsparcia...a ja byłam na wyciągnięcie ręki...zawsze gotowa,otwarta na niedolę innych, ale nie akceptująca i nietolerująca chamstwa i głupoty.

  A Śnieżka, ta widziana prawie codzień mojego okna,  stoi nieruchoma. Pytam ją czy zna Ducha Gór..Karkonosza..ale ona milczy...Mówię do niej aby pa­miętała, ko­go go­niła, Alic­ja. Mówię jej .o rybaku, który nie uważał o co prosi... Mówię jej o Jasiu..który nie myślał, gdzie się wspina. Mówię jej.... sprawdź, !!! kto Cię całuje, Śnieżko.
Bo pocałunek Śnieżko..ileż ich jest...i mnie się zdawało ,że całował mnie królewicz...
...a teraz siedzę tutaj..i na nowo składam siebie.
Jest tutaj mój przyjaciel...Księżyc...odnalazł mnie nawet tutaj, zawsze mnie odnajduje...Uśmiecha się do mnie czy raczej naśmiewa?...Chyba jednak uśmiecha radośnie, tak jak i wesoło mruga lampka na szczycie Śnieżki. Dla nich moje smutki są niczym....a może właśnie oni wiedzą... że nadejdą i dla mnie radości...tylko trzeba poskładać siebie.
Mój przyjaciel Księżyc...uśmiechnięty i radosny wlewa mi nadzieję na dobre jutro..
  Ciemno i chłodno. Dochodzi tutaj już zapach kolacji...pora już iść...by póżniej kolejny raz spojrzeć na Śnieżkę.na tę dumną Panią...puścić oczko do mrugającego na szczycie góry światełka...i wraz z moim przyjacielem Księżycem wrócić do domu...do swojego łóżeczka i zasnąć spokojnym snem...
bo jutro też jest dzień.... tylko muszę przyjmować wszystko spokojnie. Pozwolić i dać się nieść życiu.
/EE/ 


5 komentarzy:

  1. Ucieczka od codziennej rutyny, czasem pomaga a niekiedy szkodzi, zależy w jakim celu uciekamy i dokąd. Równiez, staram się być empatyczna i wyrozumiała wobec innych ludzi w potrzebie, ale nie zawsze jest się rozumianym i docenionym, co budzi w nas rozczarowanie i żal a przede wszystkim burzy nasz wewnętrzny spokój i nas samych. W związku z czym, nadchodzi taki właśnie moment, że musimy przestać się przejmować kimkolwiek a zwłaszcza ludźmi aroganckimi i chamskimi, którym się wydaje - że nie muszą nas rozumieć i akceptować takimi jakimi jesteśmy, ale od nas tego wymagają i ten stan skłania nas do tego rodzaju przemyśleń i analiz życia, jakie w swoim poście opisałaś. Także i ja musiałam się z pewnego rodzaju doświadczeń długo sklejać, a więc znam ten ból z autopsji i wiem ile czasu potrzeba by dojść do siebie i nadal pozostać sobą. Tyle tylko, że inny klimat i widoko towarzyszą moim przemyśleniom i życiowym wnioskom, ale księżyc jest ten sam co u Ciebie i gwiazdy na niebie również i to jest piękne, bo ten stan jakkolwiek by nie było łaczy ze sobą ludzi boleśnie doświadczonych przez życie. I to daje nadzieję na piekniejsze jutro i tego trzeba się trzymać, bo inaczej można by było zwariować i zagubić siebie na zawsze a nie warto. Dlatego też, tego rodzaju przemyślenia i analizy siebie oraz zdarzeń, są najwłaściwszym lekiem na to wszystko czego w naszej codzienności doświadczamy, a szczególnie do dojścia do życiowej równowagi by móc nadal egzystować - zgodnie z naszymi zasadami i wewnętrznym jestestwem. Wiem też, że nie jest to łatwe ale możliwe i pomaga a to jest najważniejsze w byciu sobą. Jak zwykle bardzo osobisty i refleksyjny post, który motywuje do tego właśnie rodzaju przemysleń o codziennym życiu, który miedzy smutnymi treściami z życia - upiększyłaś pięknem tego świata i natury, która jest mocą naszego tu istnienia. Moc serdeczności Ewuniu i miłego oraz spokojnego dnia Ci z serca życzę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ten post.Mimo,że tak osobisty jest dla mnie wielkim wsparciem.Trudne decyzje przede mną i potrzeba spokoju ,spokoju wewnętrznego bo i organizm zaczyna wysyłać alarmujące sygnały.Mam nadzieję ,że odnalazłaś piórko.Ja jeszcze wypatruję wokół. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za ten post.Mimo,że tak osobisty jest dla mnie wielkim wsparciem.Trudne decyzje przede mną i potrzeba spokoju ,spokoju wewnętrznego bo i organizm zaczyna wysyłać alarmujące sygnały.Mam nadzieję ,że odnalazłaś piórko.Ja jeszcze wypatruję wokół. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po różnego rodzaju życiowych katastrofach umieć się poskładać - tego Ci zazdroszczę, Ewo, bo to wyjątkowo trudna umiejętność.

    OdpowiedzUsuń