wtorek, 7 listopada 2017

Litość



Ostatnio w jednej z publikacji wyczytałam, że litość jest złym uczuciem, któremu jakże szybko się poddajemy w obliczu zranionego psa, kota, starego, chorego człowieka itp. Że litość sprawia, że zaczynamy wibrować negatywnie, tzn. zaczynamy sami przyciągać do siebie rzeczy niechciane, które i nas samych zaburzają.
W pierwszej chwili odrzuciłam te twierdzenie, bo przecież choćby nasza religia mówi o miłosierdziu, pochylaniem się nad bezbronnym. po chwili jednak zaczęłam analizować własne przeżyte zdarzenia, w których kierowałam się litością.
I tak, pamiętam jedną z moich podopiecznych, wobec której kierowałam się litością. Chora, stara, leżąca i na dodatek odtrącona przez rodzinę. W przypływie właśnie litości, stawałam nieraz prawie na rzęsach by jej dogodzić, umilić, być może ostatnie jej dni. A więc wstawałam w nocy, byłam na każde jej zawołanie, zawsze uśmiechnięta i gotowa jej pomóc. Ale wtedy nagle zaczęły mnie nachodzić ataki migreny, których na ogół nie miewam wcale, miałam zawroty głowy i mimo leków z każdym dniem czułam się gorzej. Nagle jeszcze skręciłam nogę, a z Polski też doszły mnie wieści o jakiś problemach z moim kontem bankowym.
W pewnym momencie musiałam bardziej skupić się na sobie niż na podopiecznej. Nadal wykonywałam swoją pracę ale bardziej zaczynałam dbać o siebie, nie mając już ani czasu, ani energii na litość wobec podopiecznej. Powoli wracałam do równowagi i wyjeżdżając   do domu czułam się zdecydowanie lepiej, zwłaszcza, że okazując mniej litości wobec podopiecznej i ona jakby była mniej absorbująca.
Teraz moje nowe miejsce. Też poświęcając jej więcej czasu niż powinnam, kierowałam się litością, przyjmując do siebie jej starość, choroby, troski. Przeżywałam jej 91 lat, stratę bliskich osób w ciągu pół roku. Brała mnie litość gdy płakała i lamentowała.
I znowu po 2- tygodniach pojawiły się bóle głowy, ciśnienie skacze, źle sypiam. Wczoraj przyjaciółka zadzwoniła ze smutną wiadomością. Kolejny raz litość a wraz z nimi smutne zdarzenia. Czyżbym swoją litością przyciągała do siebie to co niechciane, co jest smutne, co powoduje, że z godziny na godzinę czuję się gorzej?
Może rzeczywiście tak jak twierdzą autorzy w wymienionej wyżej publikacji, litość jest uczuciem negatywnym. Pomóc?..tak, ale bez litości. Ot ktoś poprosił, ktoś potrzebuje wsparcia. Może wcale nie jest dobrze być aż takim empatycznym, bo wczuwając się w kłopoty innych, bierzemy je na swoje barki i jak już mamy na barkach czyjś problem zaczynamy do siebie przyciągać kolejne...i kolejne.
Warto też zwrócić uwagę na "współczucie". Bo akurat współczucie nie niesie za sobą niekorzystnych dla nas wibracji i nie jest tym samym co litość.
/EE/

2 komentarze:

  1. wspolczucie,empatia-tak...litość nie ,zdecydowanie nie...dobrze,że ten wpis znajomego zwrócił Twoj ą uwagę Ewo na tę kwestie,że litośc być mmoże przyciąga negatywne samopoczucie i lawiny niekorzystnych wydarzen...ciesze się ,że nadal dla nas piszesz...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuje pięknie za komentarz..ja też się cieszę..choć nie zawsze łatwo o czas...pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń