piątek, 8 września 2017

Kto rano wstaje...ten jest niewyspany



Matko jedyna  to już 6 rano. Budzik wytrwale wydzwania mi melodyjkę a ja nie mam siły nawet oka otworzyć. Jeszcze minutkę. Czy mam nastawiony czas drzemki? A jeśli nie i zaśpię? Muszę do pracy. Mam jeszcze z pół godziny dla siebie a potem trzeba budzić podopieczną. Ale może jeszcze chociaż jedną minutkę poleżę. Z wielkim bólem wyłączam budzik, otwieram drugie oko i powoli z wielkim wysiłkiem wstaję. Nie mogę uwierzyć, że muszę wstać. Normalni ludzie śpią a ja muszę wstać. Co ja komu zrobiłam - myślę sobie. Jeszcze latem to jest łatwiej. za oknem jasno, ptaki śpiewają ale zimą o tej porze jeszcze cały świat śpi a ja muszę wstać. Powoli robię sobie kawę, układam myśli, planuje dzień.
Moja podopieczna je już śniadanie a ja nadal próbuję się jakoś ogarnąć. Nie mam ochoty na śniadanie popijam więc już chyba trzecią kawę. Najchętniej poszłabym się położyć i dospać jeszcze tę jedną godzinkę..ale mam pracę. Muszę posprzątać trochę w domu, szykować obiad. Może uda mi się wygospodarować czas by wyskoczyć szybie zakupy zrobić. Moja podopieczna daje mi do zrozumienia, że jest zmęczona, że chce się położyć na sofie. No tak - myślę - Ty sobie będziesz teraz spała a ja muszę pracować. Po jaką cholerę te wczesne wstawanie, śniadanie? I to nieważne czy poniedziałek czy piątek czy niedziela. Kombinuje co by tu dzisiaj ugotować..aby było szybko, nie mam siły stać dzisiaj przy garach. Liczę ilość godzin do pauzy gdy będę mogła się położyć, odespać. Nie, zdecydowanie nie funkcjonuję normalnie. A podopieczna sobie w najlepsze śpi. Za parę godzin Ona będzie latać po chałupie jak pershing, młódka 20-letnia a ja będę jak flak, który potrzebuje opiekunki.
I dopiero jak wracam do domu, po dwóch miesiącach odsypiam. Odreagowuję. Mam świadomość, że przez moje wczesne wstawanie pracowałam na pół gwizdka, że nie dałam z siebie wszystkiego, że często nie miałam ochoty na rozmowy z Nią, że brakowało mi cierpliwości. Gdybym tylko mogła wstawać o 7 rano a więc godzinę dłużej jakże inaczej wyglądałby mój dzień pracy.
Ja wiem, że są osoby, które wstają wraz " z kurami". Tak czynią będąc w domu i tak czynią będąc w Niemczech ale ja potrzebuję snu do godz. 7 i każde wcześniejsze wstanie zaburza mój organizm a także i moje funkcjonowanie w dzień.
Jakże marzy mi się sytuacja, gdy agencje oferując nam kolejne miejsce pracy wezmą pod uwagę naszą porę wstawania. I to nie o to chodzi, że chcę wstawać o 12, nic nie robić i jeszcze wziąć kasę, chodzi o to aby uwzględniając nasze potrzeby organizmu tym samym zadbały o jak najlepszą opiekę dla starszego człowieka a także o własny wizerunek. Bo dobra opiekunka to ta wypoczęta, wyspana a nie ta, która tylko odmierza czas by móc się położyć i odespać.
Często winę za tak wczesną pobudkę ponosi rodzina podopiecznego, która zapomina, że ich rodzic się zestarzał i wymusza wczesne wstawanie nie tylko od nas ale i podopiecznego, który najchętniej pospałby sobie teraz..na emeryturze do tej 8-9 czy 10-tej. Argumentują to faktem, że rodzic całe życie wstawał np. o 5 więc i teraz też może wstawać o tej samej porze. Tylko zapominają, że parę lat temu ich Rodzic był zdrowy, miał małe dzieci i pracę i musiał wstawać a teraz już nie musi. I ściąganie z łóżka zaspanego rodzica o wczesnej porze po to by za godzinę odsypiał na sofie lub w fotelu jest absurdem i męczeniem starego człowieka.
Często agencje na nasze słowa o niewyspaniu zaczynają poradnictwo typu " proszę się położyć jak będzie Pani miała 2-godz. wolnego". A ja nie chcę odsypiać w trakcie czasu wolnego. Chcę mój wolny czas spędzić z dala od domu, na świeżym powietrzu a nie śpiąc bo komuś się przyśniło wczesne wstawanie.
Więc mam zapytanie do Pań Agentek, do dzieci podopiecznego ...
"Kto z Was rano wstaje ?" ...- to niech mi powie jak to robi :), bo ja wiem, że podobno, kto rano wstaje temu Pan Bóg daje...ale i wiem, że chyba jestem wyjątkiem bo mnie wtedy nic nie daje co najwyżej jestem niewyspana.
/EE/



2 komentarze:

  1. Ewo masz rację.Ja też się dziwię,po co tych staruszków wyciągać na siłę z łóżka.Do rodzin nie dociera,że im człowiek starszy tym więcej potrzebuje odpoczynku,że kiedyś był zdrowy,a teraz przy jego dolegliwościach,chętnie by dłużej pospał.W jednej z moich rodzin kazano mi dawać 88-cio letniej babci dwa dania na obiad,bo całe życie tak jadała,tylko zapomnieli,że babcia kiedyś była osobą chodzącą,i pracującą.Teraz jedzenie dwóch dań na obiad jest już dla babci raczej męką,bo ona najchętniej zjadłaby samą zupkę,lub dwa ziemniaczki z surówką,ewentualnie niewielki kawałek mięsa,no ale rodzinie nie przetłumaczysz.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ja mam super!! . Mój podopieczny budzi się o 12.00 a potem staje na obiad o 13.00. Mogę sobi spokojnie pójść do Aldi,zrobić obiad, wyprać,a przede wszystkim wstać o której chcę. Rodzina to rozumie i nie każe zrywać człowieka o świcie. Potem siedzimy do której chcemy nawet do 23.00 Mam dużo wolnego czasu ale nie wychodzę tylko czuwam. Wychodzę na spacery kiedy ktoś jest z podopiecznym.To dobry dom i super praca!!

    OdpowiedzUsuń