piątek, 29 września 2017

Inwigilacja



Drzwi otwiera mi sympatyczna kobieta, uśmiechnięta, pomaga mi z bagażami. Pyta o kawę, jedzenie, o moją podróż. To miłe przyjęcie w tak dużym domu. Zaczynam zwiedzać dom, swój pokój w piwnicy. Już nie jest mi tak miło, gdy nagle dostrzegam kamery. Poza łazienką, toaletą, kuchnią i moim pokojem są prawie wszędzie. Pierwsza moja myśl..."no tak, boją się by Polka ich nie okradła, będą mnie kontrolować". Dobry nastrój pryska...myślę wciąż o tych kamerkach.  Z czasem tych kamerek jeszcze przybędzie, też ukradkiem abym nie widziała. To dziwne uczucie, zważywszy, że u nas w Polsce na ogół w domach kamer nie mamy. Przypominam sobie domy w których pracowałam, gdzie były czujniki ruchu. Tylko, że czujniki ruchu są głównie na wypadek włamań gdy nikogo nie ma w domu, ale kamerki to już inna bajka.
Gdy pierwszy szok mija, pierwsze emocje, na chłodno próbuję przeanalizować tę nową dla mnie sytuację. Przyjechałam tutaj do pracy, zaopiekować się i pomóc w normalnym funkcjonowaniu mojego podopiecznego i w tym kamerki mi nie będą przeszkadzać na pewno.. Zwykłe, codzienne czynności będę wykonywać tak samo czy kamerki są czy nie. Nie leżą przecież na podłodze abym się o nie przewracała, tylko są podłączone pod sufitem. Zdecydowanie w pracy nie są przeszkodą. Że będę pod obserwacją ?
No cóż będę, ale czy to sprawi, że będę pracować inaczej? Widocznie rodzina podopiecznego nudzi się w życiu, więc kamerka zdecydowanie będzie dla nich jakąś atrakcją. To dowodzi, że to nie ja mam problem, ale rodzina sama ze sobą. Zaraz też przychodzi mi myśl, że jakże często Polki robią zdjęcia, filmy w domu podopiecznego i większość z nich uważa,że jest to ok, normalne, więc dlaczego tego prawa odbierać Niemcom.
Przychodzi mi jeszcze kolejna myśl, skoro tutaj te kamerki są pewnie od wielu lat, to dlaczego mieliby coś zmieniać tylko z mojego, czy innej Polki powodu?  Ja przyjechałam tylko na dwa miesiące, jestem ich gościem, a oni tu żyją tak od lat. Przecież gdy jadę na urlop i zatrzymuję się w jakimś pensjonacie, to nie zaczynam od przestawiania i ustawiania wszystkiego, tylko to ja muszę się dostosować do nowych warunków, nowych zwyczajów. Jeśli idę do sklepu zrobić zakupy, to nie rezygnuję z nich tylko dlatego,że w sklepie są kamery. Gdy jadę w gości do znajomych czy rodziny też nikt przed moim przyjazdem nie robi gruntownych remontów bo akurat mam takie a nie inne "widzi mi się". W swoim własnym domu mogę robić co chcę, ustawiać, przestawiać, nawet trzymać kosz na śmieci na stole. Bo to mój dom i takie są moje zwyczaje i upodobania, których respektowania oczekuję od innych, ale jadąc do kogoś muszę uszanować zwyczaje tam panujące. Milcząc i akceptując dziwactwa w innych domach, okazuję im swój szacunek i podziękowanie za gościnę. Jeśli bardzo mnie coś drażni, wtedy rezygnuję, nie odwiedzam, ale na pewno nie pouczam, nie narzekam, nie ingeruję w ich życie.
Tak jest i tym razem, wyrzuciłam z pamięci te nieszczęsne kamerki i byłam po prostu sobą. Z czasem nawet o ich istnieniu zapomniałam. Nigdy też nie wspomniałam rodzinie o tych kamerach, ot po prostu nie moja chata, nie mój problem. Zachowując spokój i wręcz obojętność wobec tych "udziwnień", pokazałam swoim zachowaniem, że mam czyste intencje, że nie zamierzam, ani ich okradać, ani innym zachowaniem wzbudzić podejrzenia co do mojej uczciwości. Kamery nie sprowokowały mnie do  nerwowości, agresji czy oburzenia. Byłam sobą.
Ten post dzisiejszy dla wielu opiekunek będzie oczywistością, dla wielu nowością, jeszcze innych oburzy. Ja jednak chciałabym poprosić wszystkie opiekunki o jedną rzecz.
Praca opiekunki..te wyjazdy, pożegnania z rodziną, nowe miejsca, nowe rodziny i zwyczaje, nowe obowiązki, nowi podopieczni z nowymi schorzeniami, wspomnieniami i nowymi dla nas zwyczajami to ogromny dla nas wszystkich stress. Nie dokładajmy do swojego bagażu problemów, których de vacto nie ma. To często tylko nasze wyobrażenia, strachy, lęki, powodują, że rzeczy zupełnie normalne dla innych nas zaburzają, popychają do nieprzemyślanych zachowań, których z czasem gdy emocje opadną po prostu żałujemy.
/EE/

3 komentarze:

  1. Bardzo dobrze, że o tym napisałaś kolejny mądry post. Również i mi nie przeszkadają kamerki (nigdzie) bo zawsze i wszędzie jestem sobą a nawet doszłam do wniosku, że dobrze jest kiedy one są na danej sztelli. Ponieważ, wtedy absolutnie nikt nie może mnie o cokolwiek posądzić, na wypadek sobie nieznanej bądź nieuczciwej zmienniczki. W związku z czym, myślę ~ że jakkolwiek by nie było, jest to dobre wyjscie ~ bo zdarza się często, że jesteśmy niesłusznie oceniani za coś, czemu nie jesteśmy winni. Dlatego też, mogą one być dosłownie wszędzie i wcale mi to nie przeszkadza, a nawet bardzo pomaga ze względu na to iż są niezaprzeczalnym dowodem na moją niewinność i bycie sobą niezależnie od miejsca i czasu, a to jest dla mnie najważniejsze. Dziękuje Ci Ewuniu, za kolejny niezbędny i ogromnie potrzebny a do tego mądrze napisany post. Moc serdeczności dla Ciebie Serce!

    OdpowiedzUsuń
  2. Skąd w Tobie ta mądrość, Kobieto!? Ten cudowny dar ubierania w słowa bez moralizowania i pouczania, a przecież z każdego posta wypływa kolejna piękna nauka. Dziękuję z serca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Helenko ja uczę się od Was....słucham Was, czytam wasze komentarze...
    Kamerka na pewno jest jakimś dyskomfortem ale tak jak w powiedzeniu "kij ma dwa końce" tak właśnie i w tym przypadku /jak wspomniała tez Halinka / może ta kamerka posłużyć nam. Na dowód naszych słów wtedy gdy rodziny nas źle traktuja.

    OdpowiedzUsuń