niedziela, 10 września 2017

Dlaczego ?



Wraz ze śmiercią mojej Mamy, zaczął się nowy etap w moim życiu. Wtedy nie byłam jeszcze gotowa na zmiany. Niewiele wiedziałam, umiałam, niewiele rozumiałam. Ciągle rozpamiętywałam, analizowałam, zastanawiałam się nad sensem. To wtedy dokonałam ważnego wyboru - wybrałam życie, bo życie to sposób patrzenia na każdy dzień, każdy mój nowy wybór.
Jarosław Iwaszkiewicz mawiał, że zanim coś się napisze, należy najpierw dużo o tym opowiadać innym. I był taki okres czasu, gdy nie pisałam, natomiast bardzo dużo o tym moim życiu opowiadałam. I wtedy mój lekarz, moja przyjaciółka powiedzieli mi: gadając nic nie stworzysz. Pisz o tym a nie gadaj.
Teraz z perspektywy tych minionych lat myślę, że to śmierć mojej Mamy uruchomiła we mnie pisanie.
Życie - mój wybór - to rozmowa ze sobą. Pomyślałam jednak, że do tej mojej rozmowy warto jeszcze kogoś dopuścić. I tak powstała najpierw strona a potem blog "Świat oczami Ewy".
Dużo też czytam, bo im więcej czytam, tym piękniej mówię, lepiej poznaję siebie i świat. I tak powstają moje opowieści i jestem w tych swoich opowieściach zawsze sobą. Trzymam się tego, bo jestem pewna, że moi czytelnicy, fani mojej strony zawsze wyczują fałsz.
Czasami sama się zastanawiam po co to, po co pisać?  Jakie są tego powody?  A może chodzi o to, żeby moja prawda dała popalić czyjeś prawdzie? A może chodzi o to, aby wyrzucić z siebie to co uwiera i zawadza ?.
Bo moje historie są tylko historiami. Opowiadam je często sama sobie, żeby zrozumieć coś z własnego życia. Jeśli przez lata obcuje się z przygnębiającymi historiami ( moich podopiecznych, innych opiekunek, moich przeżyć) to na pewno one mnie nie uskrzydlają. Spisanie zatem tych moich doświadczeń jest dla mnie jakąś formą przetworzenia. Nie oznacza uwolnienia się, ale z całą pewnością przetworzenie redukuje negatywne emocje. Tak trochę na zasadzie katharsis.
 Ja nie poddaję pod ocenę moich myśli, zwierzeń, historii. Tłumaczyć się z popełnionych błędów i przewinień będę tam "na górze". Stąd częste moje rozdrażnienie, gdy komentarze pod moimi postami są wystawionymi mi notami, personalnymi wycieczkami a nie miejscem gdzie można podzielić się własnym przeżyciem, własną obserwacją. A już pytania: czy umiem przyjąć krytykę, uważam za bezpodstawne uprawnienie do ingerowania w moje życie.
Nie spieszcie sie moi czytelnicy z wiedzeniem wszystkiego. Ci którzy najbardziej tego chcą, tak naprawdę chcą wiedzieć tylko tyle, żeby móc się wtrącać, naprawiać mnie lub oceniać.
Ja, moim piórem wiecznym "fotografuję moją (ale i naszą opiekunek) rzeczywistość, ale staram się jej nie diagnozować i tego samego oczekuję od Was wobec mnie.
Moje "fotografie" bywają różne. Chciałabym kiedyś usiąść i przyjrzeć się mapie tych moich wspomnień.Może kiedyś...na emeryturze .
/EE/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz