czwartek, 17 sierpnia 2017

Patent na raj



Mając przykre doświadczenia ze współpracy z polskimi agencjami, tym razem swoje kroki skierowałam do agencji, która znajduje się w moim mieście. Pomyślałam, że jeśli znowu trafię na złe, niegodziwe miejsce pracy to przynajmniej daleko nie będę musiała jechać aby komuś przyłożyć.
Po kilku grzecznych słowach powitania przedstawiono mi ofertę....ale w trakcie gdy zapoznawałam się z punktami umowy nagle do pokoju weszła....Opiekunka. Włos natapirowany, makijaż, paznokietki, butki na wyższym obcasie...no jednym słowem "gwiazda".  Pokój nagle zaczął pobrzmiewać rozkosznymi "hihihi"...Ot..sikorka,sikoreczka.
Przedstawiono jej ofertę...do Pani, która poza lekką demencją w sumie była zdrowa. Pani rekrutantka  zaczęła opisywać piękna okolicę, parki i nawet wspomniała o jeziorku. Ale za chwilę dodała, że w domu pacjentki jest też Pan Mąż. Ale to był drobiazg, bo Pan oczywiście zupełnie sprawny, sam koło siebie robi. Wśród achów i ochów nasza gwiazdeczka zapytała o prasowanie, gotowanie dla Pana. na co Pani rekrutantka odpowiedziała,..."ależ to drobnostka", bo obok są takie piękne widoki..no i to jeziorko.
Nasza Sikoreczka wniebowzięta..bo już pewnie siebie zobaczyła na tym jeziorku...i ten wypoczynek i ta sjesta....i tę kasę....Żyć i nie umierać. Cała w zachwytach..cały czas dziękując i wychwalając taką super ofertę.
Nagle pada stawka....1150 euro. Myślę sobie ..."no to teraz się zacznie"..ale ku mojemu zdziwieniu nasza Opiekunka wcale nie zrażona, nie zdziwiona nadal zachłystuje się tylko tym jeziorkiem..i piękną okolicą. Chętna..i gotowa do wyjazdu..Choćby już..bo taka okazja drugi raz zdarzyć się nie może.
Podnoszę głowę z nad mojej umowy i z lekka żartując sugeruję Sikoreczce aby może jednak trochę się potargowała...bo jednak dwie osoby...za 1150 euro...trochę mało. W pokoju zapada cisza i czuję tylko jak pod wpływem zimnych spojrzeń skierowanych w moją stronę gęstnieje powietrze.
I nagle słyszę "hihihi...ależ ja nie potrzebuję więcej"...taka dobra oferta ..i to jeziorko...
Po kilku minutach dopełnianiu formalności nasza Gwiazdeczka przy głośnych zachwytach, przy tych swoich "hihihi" opuszcza biuro. W pokoju wszystkie Panie rozradowane, we wspaniałych humorkach bo ta Pani taka bardzo miła...a jaka sympatyczna...a ja w duchu myślę..."ale jaka głupiutka". Ale zaraz potem nachodzi mnie myśl...że ta Pani ma patent aby nasza piękna Polska stała się mlekiem i miodem płynąca. Ot wystarczy rezygnować z premii, z godnych stawek. Wystarczą nam przecież nasze piękne polskie góry, nadmorskie plaże i puszcza białowieska, która powoli przestaje być puszczą...
/EE/

6 komentarzy:

  1. to nie byla z prawdziwa opiekunka.NIkt z doswiadczeniem nie przyjalby tej pracy.Dziwie sie cos takiego jeszcze istnieje,z takiej firmy bym nigdy nie jechala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy zaczynałam nie wiedziałam o wielu rzeczach.Agencja często ukrywa wysokość bonusów i wiele praw,które nam przysługują. Tą WIELKĄ UKRYWANĄ WIEDZĘ zdobyłam w busach.Dziękuję tym wszystkim Paniom,które prosto i jasno powiedziały mi,czego się w pracy można spodziewać,co można zrobić a z czym się zgodzić nigdy nie należy.Pouczyły mnie jak negocjować podwyżki i kiedy trzeba tupnąć nogą i głośno powiedzieć NIE ZGADZAM SIĘ......Nie pamiętam ich imion,czau i miejsc ale mam te kobiety i dziewczyny zawsze w sercu.....Kiedy teraz spotykam w busach niedoświadczone,przestraszone opiekunki zawsze podpowiadam im dobre rozwiazania i dodaję otuchy...Dobro wraca

      Usuń
  2. EWA jesteś boska, każdy artykuł TWÓJ czytam. Taka prawda, że niektóre PANIE OPIEKUNKI nie wiedzą czego wymagać. Umowę między stronami się negocjuje. Niestety nie jesteśmy tego nauczone. Pozdrawiam Ewę i proszę o więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hi-hi, a jakby nie było jeziorka, to można się w miednicy popluskać , hi-hi!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedawno bo ok. 2 miesiące temu podjęłam pracę prywatnie, zostałam zatrudniona przez niemiecką rodzinę. Dom na górze , piękne widoki, auto przynajmniej 2 razy w tygodniu do dyspozycji, zarobek tez niezły. Schody zaczęły się, gdy faktycznie zaczęłam używać auta, wymówki a nawet krzyki. Rozmawiałam z rodziną podopiecznych, suma sumarum wytrzymałam tam ok 2miesięcy przygotowująć miejsce dla innej. Okazało się,że nie tak łatwo znależć tą inną, dwie wogóle nie dotarły na to odludzie, ale znalazła się Elcia, dziewczyna do wszystkiego, płacząca i pracująca. Co jeszce chciałam dodać praca z dwojgiem podopiecznych to większy wysiłek psychiczny bo zreguły pojawia się zazdrość podopiecznej, która potrafi zamącić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Twoim postom, coraz bardziej się uczę siebie jako opiekunka, ale najbardziej tego jak mam się zachowywać wobec moich pracodawców i podopiecznych, a nade wszystko zwracać uwagę na podane mi propozycje pracy. Bezcenne!

    OdpowiedzUsuń